W połowie XII w. w targowo-rzemieślniczym Lubiążu założono opactwo benedyktynów, które w 1175 r. zostało przekształcone w opactwo Cystersów. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był książę Bolesław Wysoki.
Po II wojnie światowej został doszczętnie niemal zniszczony i dziś mozolnie jest odbudowywany. Na przykład wyposażenie zostało przeniesione do kilku warszawskich świątyń. Na szczęście nie udało się to z freskami, które dziś są rekonstruowane. Dzięki temu możemy podziwiać dzieła najwspanialszych śląskich artystów, z Michałem Willmannem na czele.
Zwiedzanie trwa około godziny, a trasa obejmuje wspaniałą, odrestaurowaną w całości Salę Książęcą. Możemy w niej podziwiać niesamowite dekoracje rzeźbiarskie, które nawet na laiku wywrą wrażenie. Dalsza droga wiedzie zniszczonymi wciąż korytarzami do wnętrz równie zniszczonego kościoła. W tych ruinach można jednak – tak mi się przynajmniej wydaje – dojrzeć wspaniałość dawnych lat świetności. Wycieczka kończy się w Refektarzu, który został także już odbudowany, a swoim wystrojem i przepychem przypomina Salę Książęcą. Pastelowe wnętrze kontrastuje z ciemną tonacją malowideł.
Uważam, że warto zaplanować odwiedzenie Lubiąża. Po pierwsze jego kubatura do dziś imponuje i przytłacza. Po drugie Sala Książęca i Refektarz Letni – według mojej skromnej oceny, a także mimo że nie za bardzo lubię barokowe wnętrza – zapierają dech w piersiach. Po trzecie w końcu, wciąż zniszczony kościół również przypadł mi do gustu. Jest w tych surowych ścianach i ciemnych przejściach coś ciekawego.
Podczas powodzi woda może wydawać się na pozór nieszkodliwa, ale w rzeczywistości niesie ze sobą poważne zagrożenia. Zanieczyszczenia, które mogą się w niej znajdować, stwarzają ryzyko nie tylko dla zdrowia, ale również dla bezpieczeństwa osób przebywających w zalanych terenach. Dlatego tak ważne jest, aby unikać korzystania z wody podczas powodzi. Poniżej wyjaśniam, dlaczego to tak istotne.