Na dziś zdawalność części teoretycznej egzaminu jest bardzo niska, bo zaledwie 10–15% osób podchodzących do egzaminu przystępuje do części praktycznej. Dlaczego tak jest? Czy to oznacza, że teoria jest bardzo trudna? Nie. Pytanie dotyczą sytuacji często spotykanych na drogach, sprawdzają znajomość przepisów drogowych i umiejętność ich zastosowania. Tak więc jeśli ktoś uczył się na starych zasadach i podchodzi do nowego egzaminu, to może mieć problem. Po pierwsze zazwyczaj nie przykładano zbyt dużej wagi do nauki teorii – ani przyszli kierowcy, ani ośrodki szkoleniowe. Kursanci dostawali płytkę, na której mieli zaprezentowane wszystkie możliwe na egzaminie pytania i poprawne odpowiedzi. Cała trudność polegała po prostu na zapamiętaniu odpowiedzi. Do zdania egzaminu wystarczyła dobra pamięć – umiejętność myślenia na czas egzaminu teoretycznego można było wyłączyć.
Obecnie podczas egzaminu właśnie umiejętność myślenia i szybkiego zastosowania przepisów ma zasadnicze znaczenie. Kursanci będą więc lepiej przygotowani do stawiania czoła trudnym sytuacjom na drogach. Będą dobrze znali przepisy, a nie jedynie odpowiedzi na pytania egzaminacyjne. Krótki czas przeznaczony na odpowiedź jest adekwatny do czasu, który kierowca ma na reakcję podczas prowadzenia samochodu. Nauka jazdy jest więc teraz lepiej dostosowana do rzeczywistości.
Dla wielu utrudnieniem może być stres, który często towarzyszy egzaminom i może negatywnie wpływać na zdolność koncentracji i jasnego myślenia. Przyczyną niskiej zdawalności może być też szum wywołany wokół nowych zasad egzaminowania, co dodatkowo potęguje stres.
Choć więc na razie egzaminy mogą wydawać się trudniejsze, to nie załamujmy rąk. To tylko pozory. Egzaminy na nowych zasadach pomogą zmniejszyć ilość wypadków i zwiększyć bezpieczeństwo na drogach.