To zdanie pojawiło się ostatnio na łamach prasy. Jakie sukcesy pytam? Nie widać bowiem powodów do zadowolenia, a już na pewno nie w sferze gospodarki. Chyba że pochwała działa na zasadzie, skoro rzeczywistych sukcesów brak, stwórzmy je sami. Tak można interpretować słowa prezydenta.

Data dodania: 2007-03-03

Wyświetleń: 4512

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Skoro jest tak doskonale, dlaczego nie potwierdzają tego ekonomiści i przedstawiciele środowisk przedsiębiorców? Cytując PB, średnia ocena dla działań rządu przyznana przez zapytanych ekspertów w skali 1-5 to 2. Dla mnie 2 to wynik negatywny, ale widać że głowa państwa nie bierze sobie tego do serca. Dla obecnej ekipy rządzącej głównym powodem do zachwytu jest tempo wzrostu gospodarczego, spadek bezrobocia i napływ inwestycji zagranicznych.

Kilka słów wyjaśnienia:- Wzrost gospodarczy nie jest zasługą obecnego rządu, a działań SLD i następstwem przystąpienia Polski do UE.
- Bezrobocie spada głównie za sprawą bardzo dużej emigracji. Co powinno najbardziej martwić, z Polski wyjeżdżają ludzie młodzi szukający swojego miejsca do życia poza rodzinnym krajem.
- Napływ inwestycji zagranicznych to również zasługa poprzednich rządów. Obniżka podatku CIT od firm do 19% oraz stworzenie tzw. Specjalnych Stref Ekonomicznych są lokomotywą napływu inwestycji, których nijak nie może na swoje konto przypisać PIS wraz z "przystawkami".

Prawda jest taka, że mamy olbrzymią emigrację, brak reformy finansów publicznych, rekordowe i stale rosnące zadłużenie Polski, najwyższe w UE bezrobocie oraz wstrzymaną prywatyzację.
Polska gospodarka jest najmniej konkurencyjna spośród wszystkich państw UE. W opublikowanym właśnie raporcie Banku Światowego "Doing Business 2007 r. Polska zajęła 75 miejsce spośród 175 państw objętych badaniem. Pytam więc, gdzie te sukcesy?

Prawo o swobodzie działalności gospodarczej do kosza.
To najlepszy przykład na to, że przypisywanie sobie sukcesów w dziedzinie gospodarki jest nieporozumieniem i propagandą. Oczekiwana od roku ustawa mająca na celu zniesienie części utrudnień dla przedsiębiorców okazała się mrzonką. Nowa ma powstać jeszcze w pierwszym półroczu 2007 r. Trudno mi jakoś w to uwierzyć patrząc na dotychczasowe działania rządu.

Gdzie prywatyzacja?
Z zapowiadanych na 2006 r. 5,5 mld zł z tytułu prywatyzacji wpłynęło 10% tej kwoty.
Śmiało można zaliczyć prywatyzację do kolejnej porażki rządu.
Gdyby nie wysokie tempo wzrostu gospodarczego, które zapewniło dodatkowe wpływy do kasy państwa, brak dochodów z prywatyzacji mógłby okazać się kluczowy do domknięcia budżetu.
Ponieważ jednak mamy nadwyżkę, brak prywatyzacji przeszedł bez echa.
I niesłusznie, gdyż zapomina się o korzyściach jakie daje prywatyzacja. W obecnym okresie silnego wzrostu gospodarczego prywatyzowane spółki można by sprzedać znacznie drożej, niż kiedy PKB zacznie spadać, a wraz z tym inwestorzy nie będą już tak hojni. Póki co minister Wojciech Jasiński stojący na czele Ministerstwa Skarbu dzielnie broni Skarbu Państwa. Tylko czy na tym polega rola ministra Skarbu? Nie pozostaje nic innego, jak wypatrywać następcy Jacka Sochy, ministra Skarbu Państwa za czasów SLD, który sprawnie prywatyzował poprzez giełdę kolejne spółki, przyczyniając się z jednej strony do zasilania budżetu, a z drugiej do popularyzacji giełdy jako miejsca, w którym każdy może nabyć część prywatyzowanego majątku. Wszyscy pamiętamy przecież gigantyczne zainteresowanie jakie towarzyszyło sprzedaży akcji PKO BP.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że rząd traci czas i zamiast dbać o podtrzymanie wzrostu gospodarczego zajmuje się tematami zastępczymi. Czym się pochwali, jeśli wskaźniki gospodarcze się pogorszą? Oto jest pytanie, na które nie ma odpowiedzi.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena