Poszukiwania inspiracji.
Zdarza się, że przyczyną braku oryginalności jest nasza niewiedza. Po prostu możemy nie znać wystarczająco dobrze obdarowanego. Żona na męża, a mąż na żonę zrzucają obowiązek kupienia czegoś wspólnemu znajomemu. Niekiedy powód jest inny: dawno nie widzieliśmy się z obdarowanym, nie wiemy, jak zmieniło się jego życie, jakie są jego nowe pasje, a jakie nowe koszmary.
Asekuranctwo i lenistwo.
Z niewiedzy często wynika nadmierna ostrożność. Nie kupujemy czegoś dlatego, że boimy się, iż taki prezent może nie spodobać się obdarowanemu. To niestety wpędza nas w utarte kanony i rezygnujemy z lotu balonem na rzecz kolejnego zestawu zbędnej zastawy stołowej. Prezent może i klasyczny, może i elegancki, zapewne bezpieczny, ale pozbawiony duszy! O tym jakoś często zapominamy. Prezent ma być taki, żeby sam się przedstawiał i żeby sam wywoływał uśmiech. Czyli prezent z duszą. Nie ma się co łudzić, że obdarowany nie zauważy, że po prostu go zbyliśmy, bo zabrakło nam ciekawych pomysłów. A może i nie zabrakło, ale nawet nie chciało się nam myśleć („i tak go nie znam, widzimy się raz na rok, niech weźmie te kwiaty i cześć”). Taka postawa boli. Boli zresztą tym bardziej, kiedy uświadomimy sobie, że może zadziałać w obie strony.
Oryginalny prezent = niezapomniane wrażenia.
Wielu doradców prezentowych w pędzie ku oryginalności zapomina o idei prezentu, szukając takich podarków, które będą oryginalne same przez się. Uwierzcie mi, że w mojej biblioteczce na przykład są setki książek. O większości z nich potrafię powiedzieć, kto mi je dał, kiedy, jak się czułem, kiedy je czytałem, a także czy w środku jest na przykład list, a jeśli tak to o czym. Żadna z tych książek to nie biały kruk. Wiele z nich pochodzi ze składu taniej książki. Dla mnie jednak ważniejsze od ceny przedmiotu jest to, co się z nim wiąże- przeżycia, które nadają sens prezentowi. Właśnie w tym należy upatrywać oryginalności, choć oczywiście materialna niepowtarzalność będzie też silnym atutem i z niej też nie powinniśmy od razu rezygnować.