Jeden z najsłynniejszych na świecie traderów, Jim Kane – z wykształcenia matematyk, specjalista w dziedzinie technik Fibonacciego na rynkach finansowych, w swoich pracach wymienia 4 kluczowe elementy tradingu. Przytoczę je wpierw w oryginalnym nazewnictwie:
,, 1) Potential trade area (PTA): You want a reason why you think this is an area where you want to be involved in this issue
2) Entry technique: You then want a trigger that tells you, once in the area where you want to become involved in the trade, that now is the time
3) Trade size: You must decide, by doing some simple calculations, what the trade size will be
4) Trade management: You want to have a plan in place, before you even consider getting in the trade, that tells you how you will manage this trade, whether it goes for you or against you” (cytat pochodzi ze strony www.kanetrading.com).
W artykule tym rozwinę powyższe punkty, omawiając najczęstsze błędy początkujących inwestorów.
Potencjalny obszar rozpoczynania transakcji
Analizując wykresy cenowe trader identyfikuje pewne trendy i zastanawia się nad kupnem danego waloru. Zwykle przyjmuje się, że najbardziej opłacalne jest inwestowanie zgodnie z dominującym trendem, tzn. zajmowanie pozycji długich gdy trend jest rosnący i krótkich – gdy spadkowy. Nie oznacza to jednak, że każdy moment w trendzie wzrostowym jest dobry do otwierania pozycji. Inwestorzy wykorzystują do tego zwykle korekty, czyli krótkoterminowe ruchy cen przeciwne do dominującego trendu. Trzeba jednak wiedzieć, w którym momencie korekty rozważać wejście. I tu z pomocą przychodzą potencjalne obszary wsparć i oporów wyznaczane różnymi technikami. Są to obszary na wykresach cenowych, w których potencjalnie może nastąpić powrót cen do dominującego trendu. Jedną z najskuteczniejszych metod wyznaczania potencjalnych obszarów rozpoczynania transakcji (PORT) są techniki Fibonacciego – zwłaszcza grupowanie zniesień wewnętrzynych i zewnętrznych oraz formacje XABCD. Zapoznać się można z nimi np. w znakomitym podręczniku ,,Geometria Fibonacciego” Pawła Danielewicza. Jednym z najczęstszych błędów początkujących inwestorów jest kupowanie akcji czy innych instrumentów tuż po otwarciu rachunku maklerskiego niezależnie czy ma to sens czy nie. Tymczasem, jeśli zidentyfikujemy np. jakiś rosnący trend na wykresie dziennym (każda świeca wykresu to 1 dzień), to nieraz warto poczekać i dwa tygodnie, aż korekta w pełni się uformuje i powstanie PORT. Odstępy między wiarygodnymi PORT-ami mogą wahać się od kilku dni do miesięcy, także w inwestowaniu potrzebna jest cierpliwość i inwestor powinien przygotować się na dni, w których nie będzie wykonywał żadnych transakcji. Pomijam tu oczywiście daytrading, który z pewnością nie jest bezpieczny dla początkujących inwestorów. Lepiej wykorzystać kilka dobrze ukształtowanych korekt w ciągu roku niż kupować i sprzedawać bezmyślnie codziennie. Nie oznacza to oczywiście, że na inwestowanie techniczne wystarczy poświęcić parę dni w roku – mówimy tu o momentach wejścia. Większość czasu zajmuje oczekiwanie na dogodny moment wejścia i zarządzanie pozycją po kupnie. To właśnie zarządzanie pozycją ma największy wpływ na ostateczny wynik naszego inwestowania, a nie sama analiza formacji cenowych.
Technika wejścia
Gdy już wyznaczyliśmy potencjalny obszar, w którym ceny mogą powrócić do dominującego trendu, potrzebujemy jakiegoś małego potwierdzenia, że ceny respektują dane wsparcie czy opór. Takie potwierdzenie można dostać, korzystając z analizy technicznej wykresu w mniejszej skali czasowej. Jeżeli chcemy inwestować na trendach dziennych, to możemy do ustalenia ceny wejścia wykorzystać wykres godzinny czy 30-minutowy. Przełamanie krótkoterminowego trendu spadkowego 30 minutowego może być dla nas sygnałem, że indeks zaczyna respektować długoterminową strefę wsparcia i podąża w dobrym kierunku od naszego PORT-u.
I znów jakie w tej materii są błędy inwestorów? – zwykle jest to nie przejmowanie się potwierdzeniami i wchodzenie za wcześnie – próba ,,idealnego” złapania dołka. Inwestor, który wyznaczył jakiś PORT, nie może lekceważyć tego, że indeks powinien choć trochę potwierdzić, że respektuje dany obszar. Każdy powinien wypracować (wyuczyć się) taką metodologię, aby mógł niemal mechanicznie określać precyzyjnie poziomy cenowe przy których otworzy pozycje. Otwieranie pozycji bez potwierdzeń pogarsza statystykę udanych inwestycji. O szczegółowych technikach wejścia dowiesz się również z książki P. Danielewicza czy np. w kursie J. Kane’a.
Rozmiar pozycji i początkowy stop loss
Rzecz, która jest najbardziej bagatelizowana, a najbardziej wpływa na nasz wynik inwestycyjny. Złe dobranie rozmiaru transakcji czy zbyt bliskie/dalekie umieszczanie zleceń zabezpieczających może spowodować, że inwestor straci swój depozyt nawet na silnym trendzie wzrostowym! Niewiarygodne, a jednak znam ludzi, którym się to przytrafiło. Gdy chcemy kupować na korekcie, czasem nasze PORT-y i ceny wejścia nie działają od razu, ceny potrafią kilkakrotnie wracać w (bądź pod) obszar wsparcia. Późniejsze ruchy indeksów zwykle wynagradzają sowicie minimalne straty jakie ponieśliśmy w fazie inicjowania transakcji. Pod warunkiem jednak, że rozmiar pozycji nie był zbyt duży w stosunku do naszego depozytu przeznaczonego na inwestowanie. Zwykle jako zasadę podaje się, że gdy już ustalimy, gdzie umieścimy stop loss inicjujący i obliczymy jaka strata byłaby na 1 np. akcji, gdyby stop loss zadziałał, to liczbę kupowanych akcji należy dobrać tak, aby ewentualna strata przy tej liczbie nie przekraczała 3% całości naszych środków przeznaczonych na inwestowanie. Sama zaś wielkość pozycji nie powinna przekraczać 10% środków przeznaczonych na inwestowanie. Jest to ,,żelazna zasada”, która sprawia, że zdyscyplinowane inwestowanie jest bezpieczne. Całkiem początkujący inwestorzy powinni zacząć od pozycji takich, by uruchomienie stop lossa nie przekraczało 1% depozytu, a gdy się wprawią przejść do 3%. Nie można jednak stop lossa stawiać za blisko ceny kupna, te 1% czy 3% ma nam zapewnić niezbyt duża ilość walorów, a stop loss wyznaczany jest metodami analizy technicznej.
Zarządzanie pozycją
Inwestor już w fazie przed otwarciem pozycji powinien w przybliżeniu określić, jakiego ruchu cen się spodziewa i kiedy planuje zamknąć/zredukować pozycje. Uchroni go to od emocjonalnych przeszkód, gdy już pozycja będzie otwarta. Jedną z możliwości zarządzania pozycją jest technika tzw. ruchomych stop lossów. W miarę jak ceny idą w pożądanym przez nas kierunku, podnosimy stop lossy (bądź opuszczamy, inwestując na trendzie spadkowym) tak, aby chronić część wypracowanych zysków. Precyzyjne poziomy cenowe do określenia takich stop lossów dostarczą nam np. techniki Fibonacciego. Nie zamykamy przedwcześnie pozycji, a gdy indeks dociera do ważnego oporu – zacieśniamy stop lossa bądź zamykamy część pozycji, jeśli wcześniej tak zaplanowaliśmy i wypracowane zyski są wystarczające.
Oczywiście, to co napisałem, to tylko zarys tematu, szczegóły można znaleźć w literaturze. Skoro już przywołałem Jima Kane’a, to warto podkreślić, że on w tradingu wykorzystywał tylko te walory, które zachowywały się w pewien harmoniczny sposób – korekty opisywane były liczbami Fibonacciego, a zniesienia i projekcje cenowe nieprzypadkowo grupowały się. Jest to bardzo eleganckie i skuteczne podejście do tradingu.