Uwagi o polskim winie i nowych miejscach pracy

Data dodania: 2007-02-11

Wyświetleń: 4436

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Winoroślarstwo, to nowe polskie możliwości i perspektywy. To możliwość dodatkowej pracy i nawet znacznych dochodów dla...ludzi mądrych i rozsądnych.

Skąd takie skojarzenie?

Wystarczy wejść na stronę gazety wolnorynkowej korespondent.pl http://www.korespondent.pl/index.php?x=artykul&id=2869 i przeczytać o aktualnej sytuacji polskiego winiarstwa widzianego oczami parlamentu europejskiego.

Po lekturze całego tekstu można wejść na stronę parlamentu europejskiego http://www.europarl.europa.eu/members/public/geoSearch/search.do;jsessionid=B56B0703B6DD3394CA710782D0890C0B.node1?country=PL&language=PL i zobaczyć kto reprezentuje Polskę w Parlamencie Unii Europejskiej.

Na liście jest 54 posłów.Nazwiska przeważnie w kraju znane.Są to ludzie o różnym poziomie wykształcenia,ale przeważnie mający dosyć wysoki poziom.

Można zapznać się z Ich dotychczasową karierą i posiadanym dobytkiem.
No właśnie:dobytkiem.

Z opublikowanych oświadczeń o „korzyściach majątkowych” europosłów wyraźnie wynika, że prawie wszyscy nie mają nic do zadeklarwania..

Czy to dobrze,czy źle?

I tak i nie.

Tak, to świadczy – moim zdaniem – o aktywności danego europosła.

Jeśli „nie” – to znaczy, że....tu chyba możemy pozwolić sobie na różne myślowe fantazje

Co z tymi wstępnymi wywodami ma wspólnego polskie winoroślarstwo ?

Wystarczy prześledzić strony internetowe znanych polskich winoroślarzy i stowarzyszeń by zrozumieć,że wszystkie europejskie i polskie przepisy dotyczące polskiego winoroślarstwa oznaczają powstawanie ich w trybie „tłumaczenie z łatwego na trudne”.

Dlaczego tak się dzieje?

Dlaczego nawet w tej dziedzinie nie może być „wolnego rynku”? Dlaczego rzeczy proste tłumaczone są w sposób trudny?

Ludzka przedsiębiorczość ma ogromny potencjał – tak było i tak jest.Korzystając z początkowego linku do gazety wolnorynkowej (na wstępie tego tekstu),możemy przeczytać o kolejnych zamiarach licencjnowania polskiego rynku.
Tam też jest bardzo charakterystyczny komentarz – cytuję:”No i basta! Genug! Europa miala juz swoje 5 minut w historii (sredniowiecznej). Czas juz od dawna na bardziej rozumnych. Vivat eurooslowie! (ale na swoj koszt) „.

No właśnie. Na swój koszt, ale czy nasi eurodeputowani coś mają poza dietami? To nie wynika z oświadczeń.

W polskim parlamencie takie oświadczenia chyba wyglądają lepiej. Mogła by Europa uczyć się od nas. A może my powinniśmy uczyć się od Europy i bardziej ufać polskim obywatelom – bez zbędnego licencjonowania.

Tu chwila refleksji nad ostatnim zdaniem.

Gdy czyta się prawo europejskie w jego „pełnej krasie” – a wiedzą o tym ci, co się z tymi tekstami spotykali – dochodzi się do wniosku, że nasze „komplikacje prawne” – jak narazie – są „małym piwem” w porównaniu z tekstami europejskimi.

Jak to widzi Polski Instytut Winorśli i Wina,w kontekście stanu istniejącego i marzeń przyszłościowych,możemy zobaczyć na stronie internetowej http://www.instytutwina.pl/ .

Nie rozwiązanych spraw w tej materii i innych jest wiele. Czy przy polskiej mentalności uda się pokonać rafy stojące na drodze do pełnego, swobodnego, wyzwolenia idei wolnorynkowych?

Może będziemy mieli więcej czasu na przemyślenia, gdy wybudujemy sobie dom stojący w ogrodzie winnicy? Wtedy zastanówmy się do którego europosła możemy się zwrócić by pomagał polskim winoroślarzom w tworzeniu nowych miejsc pracy dla domowych wytwórców polskich win do polskiego, ale i zagranicznego obrotu.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena