Tak, Czytelniku. Też myślałem, że na kurs obsługi komputera przychodzi się po to, żeby nauczyć się... obsługiwać komputer. Okazało się jednak, że nie jest to jedyny powód.

Data dodania: 2007-11-13

Wyświetleń: 5075

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Tak, Czytelniku. Też kiedyś myślałem, że na kurs obsługi komputera przychodzi się po to, żeby nauczyć się... obsługiwać komputer! Okazało się jednak, że nie jest to jedyny powód.

Zdanie na ten temat zmieniłem, gdy zacząłem takie kursy prowadzić. Ludzie zapisywali się, przychodzili na pierwsze zajęcia i... rezygnowali. Na początku myślałem, że kurs im nie odpowiada - po prostu, spodziewali się np. wyższego poziomu. Po pewnym czasie zauważyłem jednak, że powód jest inny.

Musicie wiedzieć, że na kurs przychodziły osoby w różnym wieku: od dwudziestokilkulatków - moich rówieśników, po osoby starsze. I co zauważyłem? O ile młodzi ludzie przechodzili cały kurs, o tyle niektórzy starsi ludzie - powtarzam: niektórzy - przerywali go zaraz na początku. Po przeprowadzeniu kursu z kilkoma grupami domyśliłem się, dlaczego tak się dzieje. Nie chodziło bowiem o to, że np. nie dają sobie rady, bo komputer jest za trudny (czasem radzili sobie lepiej niz młodzież :D). Ci staruszkowie po prostu nie przychodzili na kurs, żeby się czegoś nauczyć, tylko...

...żeby z kimś porozmawiać!

Zapisał się raz pewien starszy pan, emeryt. Przyszedł na jedne zajęcia, na drugich go już nie było, ale chciał nadrobić zaległości. Umówiliśmy się więc, że przyjdzie w godzinach, w których kursy się nie odbywają. I przyszedł. Przerobiliśmy kawałeczek tego, co miała grupa, po czym pan zaczął o sobie opowiadać.

Nie przerywałem mu. Słuchałem, a on mówił.

Mówił o swojej pracy - swego czasu wyświetlał filmy w kinach. Opowiadał jak mu się żyło i pracowało w PRLu, a jak mu się żyje teraz. Wyżalał się, a ja siedziałem i słuchałem. Miałem czas, bo przecież był to mój kursant. Skończył dopiero wtedy, gdy musiał - wszyscy z firmy wychodzili już do domu.

Więcej się już nie pojawił, chociaż podczas tej chwilowej przygody z komputerem zachwycał się, co ta maszynka potrafi. Nic dziwnego, był elektrykiem, więc lubił takie "zabawki".

Ludzie przychodzili i nadal przychodzą, żeby z kimś pogadać. Są to w większości starsi ludzie, którzy najwyraźniej nie mają nikogo w domu, do kogo mogliby się odezwać. A ja im nie przerywam. Może też kiedyś będę potrzebował kogoś, kto będzie chciał mnie posłuchać.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena