Ta minimalizacja nie jest pierwszą w historii. Do XVI w , szanujące się kobiety, nie zakładały bielizny, i pod sukniami były nagie. Znane były wprawdzie jedwabne kalesonki, ale nosiły je tylko kobiety starsze i chorowite (ewentualnie służące kiedy myły okna). Noszenie bielizny pod sukniami było bowiem uważane za niemoralne. Kiedy do mody weszły krynoliny, trzeba było znaleźć sposób na ochronę miejsc intymnych, suknia na kole z drutu, przy pochylaniu się odsłaniała pośladki. Pojawiły się więc tzw. nogawice, czyli kalesony otwarte między nogami i wiązane wstążkami. Pierwsze figi pojawiły się dopiero w latach 50 tych XX wieku, wypierając wcześniej noszone reformy. I dopiero od tego czasu zaczęto dostrzegać w bieliźnie elementy zmysłowe, co spowodowało pierwsze próby zdobienia jej koronką czy wstawkami ze szlachetnych materiałów. Lata 80 te i gorące brazylijskie plaże przyniosły prawdziwą rewolucję - stringi. Bielizna która składa się z trzech pasków materiału i jednego trójkąta, która przez swoją formę powoduje że nie odznacza się na ubraniu, stała się prawdziwym hitem i choć mówi się że może powodować otarcia i nie powinna być noszona stale, zyskuje coraz większą popularność, powoli wdzierając się również na rynek męskiej odzieży.