Na początek parę faktów.
Gliceryna jest substancją o właściwościach higroskopijnych. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że gliceryna przyciąga wodę z otoczenia i zatrzymuje wilgoć w warstwie rogowej naskórka. Dzięki temu w widoczny sposób nawilża skórę. Cząsteczki gliceryny są małe, ma więc ona również głębokie działanie, nie tylko powierzchniowe.
Glicerynę otrzymuje się w procesie zmydlania tłuszczów roślinnych i zwierzęcych, to gliceryna naturalna, jest jeszcze syntetyczna uzyskiwana z propylenu (gazowy węglowodan uzyskiwany z benzyny). Podział na glicerynę naturalną i syntetyczną jest raczej umowny. Cząsteczka gliceryny jest jedna, a więc gliceryna to zawsze gliceryna, niezależnie z jakiego źródła się ją uzyskuje. Choć niektórzy twierdzą, że oczywiście lepiej stosować tą naturalną i to z tłuszczów roślinnych.
W kosmetykach jest ona stosowana również jako humektant, czyli substancja, która ma za zadanie utrzymać wilgoć w samym kosmetyku. Jednym słowem wydaje się że gliceryna jest substancją idealną, świetnie nawilża, utrzymuje wodę w naskórku nawet do 24 godzin!
Szpieg w kremie.
Niestety, to tylko jedna strona medalu. Niektóre źródła podają że gliceryna nawilża skórę tylko wtedy kiedy jest odpowiednio wysoka wilgotność powietrza, inaczej gliceryna zamiast wysysać wodę z powietrza wysysa ją nam ze skóry.
Są również źródła, które podają że to nie prawda, tutaj zdania są podzielone i doprawdy trudno stwierdzić z całym przekonaniem, która teoria jest prawdziwa. Dla mnie jedno jest pewne, jeśli gliceryna przyciąga wodę, to ta reakcja musi iść w dwie strony, Bo tak jak gliceryna jest zawsze gliceryną, tak woda zawsze jest wodą niezależnie od tego czy jest w powietrzu czy w skórze.
Szczególnie, że tego zjawiska wysuszenia, pomimo stosowania kremu, doświadczyłam sama zimą, kiedy powietrze jest dzięki kaloryferom było suche jak wiór.
Podstępny składnik.
Inne zjawisko, jeszcze mniej przyjemne po zastosowaniu gliceryny to wysyp mniejszych i większych krostek. Co dziwne nie znalazłam jej na liście substancji komedogennych (popularnie mówiąc zapychających). Natomiast studiując różne publikacje znalazłam zapis, że gliceryna sprzyja ropieniu mieszków włosowych, a więc nie jest polecana do skór tłustych i łojotokowych. Faktycznie, u mnie chyba ta reakcja zachodzi, bo książkowo po zastosowaniu specyfików z gliceryną następuje u mnie wysyp. Również z własnych obserwacji, kremy i podkłady z gliceryną wzmagają przetłuszczanie skóry. Moim zdaniem nie ma sensu nawilżać skór tłustych kremami z tym składnikiem. Można wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
Podsumowując gliceryna nie jest dobrym rozwiązaniem zarówno dla skóry tłustej jak i dla skóry suchej. Oba typy skór może skutecznie wysuszyć, a przy tłustej skórze kosmetyk z gliceryną może wywołać stany zapalne. Osobiście gliceryny unikam jak ognia, każdej również tej naturalnej.