Naukowcy wybrali dane z 1992 r., które dotyczyły roczników od 1931 do 1941 r. Badani mieli wtedy między 51 a 61 lat. Dr Waite interesowała się tymi osobami, do których historii małżeńskiej miała dostęp. Znana więc była jej liczba rozwodów, czas trwania związków i okresów samotności lub wdowieństwa. Druga część jej badań to prześledzenie historii zdrowia badanych: przewlekłe choroby, sprawność ruchową, kondycję psychiczną.
Wyniki badań dr Waite jednoznacznie pokazały, że małżeństwo chroni, a nawet wzmacnia zdrowie. Korzystają na nim najbardziej ludzie w średnim wieku. Druga zależność jest taka, że im dłużej pozostają oni w stałym związku, tym lepiej wpływa na ich zdrowie.
Niestety nie dotyczy to zdrowia ludzi rozwiedzionych. Nawet ludzie żyjący samotnie byli w lepszej kondycji niż osoby rozwiedzione. Są one zagrożone o 20 proc. większym prawdopodobieństwem zapadnięcia na choroby przewlekłe, takie jak nadciśnienie, schorzenia układu krążenia, cukrzyca, nowotwory, niż ci, którzy nigdy się nie pobierali. Zawarcie kolejnego małżeństwa tylko o 8 pkt proc. poprawia tę statystykę. Rozwiedzieni i potem ponownie wchodzący w związek mają też odpowiednio o 23 i 19 proc. większe ryzyko niesprawności fizycznej na starość niż pary nigdy nierozdzielone oraz osoby samotne. Wejście w kolejny związek po rozwodzie chroni za to na pewno psychikę – rozwodnicy w nowym związku od razu czują się lepiej i przestają cierpieć na zaburzenia nastroju.
Bycie kawalerem lub panną też niespecjalnie służy zdrowiu. Osoby takie o 12 proc. ryzykują niesprawność na starość, oraz o 13 proc. częściej mają depresję niż małżonkowie. Ale co ciekawe, nie zapadają częściej na choroby przewlekłe. Okazuje się, że panny łatwiej znoszą samotność od kawalerów (ci z braku partnera częściej wpadają w depresję). Kobiety także znacznie lepiej radzą sobie z wdowieństwem (mężczyznom taki stan zdecydowanie skraca życie), ale e bardziej za to cierpią z powodu rozwodu czy separacji.
Z innych badań wynika też, że kobiety rozwiedzione więcej niż raz oraz mężczyźni, którzy weszli w związek we wczesnym wieku (poniżej 25. roku życia), mają słabsze zdrowie w podeszłym wieku. Najbardziej cierpi na tym serce. Choroby układu krążenia to najczęstszy skutek samotności i rozwodów. I mężczyźni wypadają znowu tu gorzej.
Dr Waite tłumaczy, że rozwód tak mocno pogarsza zdrowie jednostki, gdyż jest olbrzymim stresem – nawet dla tych małżonków, którzy go chcieli. Osoby rozwiedzione czują się gorzej podczas rozstania i bezpośrednio po nim, a na dodatek stają przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Muszą same wychowywać dzieci, ustalać opiekę nad nimi z byłym małżonkiem, z którym są często w konflikcie. Trudniej jest także utrzymać poprzedni poziom życia, a na dodatek spotykają się z nieprzychylną reakcją społeczeństwa.
Następny związek nie może tego w pełni zmienić, bo nowi partnerzy wnoszą w życie najczęściej swoje problemy: dzieci z pierwszego małżeństwa, wobec których trzeba być macochą lub ojczymem, nowe relacje z teściami, zobowiązania finansowe z poprzednich związków, itd.