Poprawność polityczna, niezależnie od jej charakteru, wcale nie jest wynalazkiem-minionych dziesięcioleci.Ucieczka od prawdy, chęć przykrycia jej półprawdami są stare jak świat. Podobne są też motywy:pragnienie bezpieczeństwa za wszelką cenę. Faryzeusze zdawali sobię sprawę z tego, że Jezus z Nazaretu nie jest zwyczajnym prorokiem.
Nic Mu nie mogli zarzucić , nie potrafili udowodnić błędu. Gdyby poszedł na kompromisł, zgodził się na zachowanie zasad obowiązujących w wykreowanym świecie - poddajęc go jedynie kosmetycznej korekcie-wówczas byliby szczęśliwi. Tak się nie stało. Zaczęli się bać,, że tak misternie budowany przez nich świat gdzie wszystko było jasne i proste, w którym znali swoją pozycję, runie,I że trzeba będzie go na nowo konstruować. A przecież budowanie to trud. Dlatego go zabili.
Pragnienie stabilizacji i "świętego spokoju"stanowi dziś realne zagrożenie. Dla wielu nauczanie Chrystusa jest dziś rewolucyjne i trzeba go skutecznie uciszyć.Takie miślenie staje się też udziałem wielu z nas, mających się za pobożnych chrześcijan Akceptujemy Jezusa, gdy zaspokaja nasze potrzeby religijne, zapewnia poczucie bezpieczeństwa, nie narusza akceptowalnego przez nas status quo. To nic, że w tym świecie dużo zgnilizny, a nie wiele wiary. Ważny jest efekt..
Można regularnie się spowiadać, chodzić na rekolekcję, modlić się kilka razy dziennie i nie zayważyć, że ktoś kto żyje obok, cierpi z mojego powodu. Ze zamiast zakasać rękawy i pomóc komuś dzwignąć się zbagen grzechu , raczę go senkwękcjami, bon motami, dziękując przy okazji Panu Bogu, że uchronił mnie od upadku i uczynił" ciut lepszym".Można deklarować miłość do Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, a zarazem krzyżować innych. Z rozmisłem i pełnym okrucieństwem znajdując sobie przy okazji setkę usprawiedliwień. To jest duchowa ślepota. Tym tragiczniejsza w skutkach, im mniej uświadomiona.
Wszyscy potrzebujemy oczyszczenia, A do tego potrzeba przede wszystkim pomiętać, że kluczem do każdej wielkości jest pokora. Ona zawsze stoi u początków uzdrowienia.