W grupie nasza reprezentacja nieźle sobie nawet radziła:
14.01, Goeteborg (MŚ) |
15.01, Goeteborg (MŚ) |
17.01, Goeteborg (MŚ) |
18.01, Goeteborg (MŚ) |
20.01, Goeteborg (MŚ) |
22.01, Malmoe (MŚ) |
23.01, Lund (MŚ) |
25.01, Malmoe (MŚ) |
Decydujący, jak sami zawodnicy podkreślali był mecz ze Szwecją. Gdybyśmy Szwecję pokonali to start w drugiej fazie byłby zupełnie inny. W drugiej grupie mecz z Danią okazał się koszmarem w pierwszej połowie, podopieczni Wenty grali jakby im ktoś ręce powiązał. Sam wynik do przerwy świadczy o grze. Druga połowa to już odrodzenie naszej reprezentacji wygrana 18:13, który nie wystarczył, aby zwyciężyć cały mecz. Mecz z Serbią to mecz do samego końca dla ludzi o silnych nerwach. W ostatnich sekundach cały ciężar meczu wziął na siebie Karol Bielecki i huknął, bo tak należy nazywać rzuty Karola i zdobył wygrywającego gola. Z optymizmem każdy czekał na mecz z Chorwacją, ale nasza drużyna zagrała słabo: opóźnienia w powrotach do obrony, wiązało się to z dezorganizacją w obronie i skutecznymi kontratakami Serbów, dużo strat w ataku naszych zawodników. I tak, że różnica w wyniku nie jest aż taka duża jak wynikało to z przebiegu meczu.
Wola walki, poświęcenie, determinacja, chęci były i dało się zauważyć wśród naszych szczypiornistów. Negować bym nie negował naszej gry reprezentacji, chylę nisko głowę w kierunku naszych bramkarzy, którzy spisywali się rewelacyjnie na tych mistrzostwach.
Wystarczy przyjrzeć się chociażby mistrzom świata z 2007 roku- Niemcom, którzy zagrają 27.01 z Argentyną o 11 miejsce.
Nasza reprezentacja niestety musi się jeszcze pomęczyć i w piątek 28.01 o godz. 18.00 zagrają z Węgrami. Jeśli chcą marzyć o awansie do IO i zająć siódme miejsce muszą wygrać.