Czy można dziś uciec po za ogrodzenie jakim jest cywilizacja tak, aby nie wiązało się to z większymi kosztami? Na ile możemy żyć dziko, a na ile wciąż jesteśmy zobowiązani wszelkimi normami prawnymi i społecznymi? Czy wycieczki na łono natury rzeczywiście przypominają odcięcie pępowiny społeczeństwa?

Data dodania: 2010-12-03

Wyświetleń: 3345

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wycieczki po „dzikim” Krakowie

Temat ten jest dla mnie niezwykle frustrujący gdyż jestem mieszkańcem jednego z największych Polskich miast i jakakolwiek bliskość natury jest mi obca. Natomiast samo miasto niczym ogrodzenia otaczają mniejsze miasta i wsie bez krzty dzikich terenów. Jedynymi ternami zielonymi w centrum są planty które są jedynie małym paseczkiem drzew i kępek trawy rosnących wdłuż wyasfaltowanej ścieżki. Który jednocześnie odgradza stare miasto od reszty Krakowa i wzmożonego ruchu ulicznego, tak więc nie ma to nic wspólnego z naturalnością. Jest gdzie odetchnąć, inaczej ludzie by zwariowali, jednak cały czas na każdym kroku towarzyszą nam te same prawa co w ścisłym centrum Krakowa. Na przykład w lasku Wolskim nie możemy upolować wiewiórki na obiad i usmażyć jej nad ogniskiem, natomiast podczas wycieczki na Krakowski Zakrzówek nie możemy złowić sobie rybki. Co gorsza w każdym miejscu co chwila napotkać możemy na innych ludzi będących wszak przedstawicielami cywilizacji ludzkiej. W Krakowie nie ma więc szans na obcowanie z naturą, dla mnie jest to przytłaczające

Duży ciemny las

Jedni lubią chodzić po górach, inni skakać na spadochronie, ja natomiast lubię przypalać fajkę w otoczeniu przyrody. Można w tym celu jeździć do lasku Wolskiego lecz i tak nie bez większych obaw gdyż chodzą tam patrole policyjne jak i zwykli turyści będący na wycieczce, natomiast zza ogrodzenia słychać słonie i inne egzotyczne zwierzęta będące atrakcją pobliskiego ZOO. Ostatnim miejscem gdzie przez 24 godziny nie udało mi się spotkać żywej duszy były Ojcowski park Narodowy o powierzchni 2145,62 hektarów. Co prawda wciąż nie mogłem polować na wiewiórki i inne chronione zwierzęta, jednak mogłem spokojnie rozbić namiot wiedząc iż jedynymi towarzyszami moich poczynań będą drzewa oraz leśne zwierzątka. Minusem mojej wycieczki, a zarazem plusem pozwalającym na uniknięcie ludzi była deszczowa pogoda która towarzyszyła mi niemal przez cały okres wyprawy. W tym punkcie chciałbym opisać jakim wewnętrznym przeżyciem jest wyjście na zewnątrz namiotu w środku ciemnej nocy gdy światło z nieba nie dociera zatrzymując się na liściach drzew. Człowieka ogarnia jedynie niepewność gdyż dookoła wciąż słychać szelesty i odgłosy ruchu dzikiej zwierzyny zbawionej światłem z namiotu, dodatkowym wabikiem mogły być konserwy po rybach które po opróżnieniu położyłem na zewnątrz. Dodatkowo świadomość iż nikt nawet nie wie że tu jesteś i znajduje się wiele kilometrów stąd oddzielona tysiącami drzew i wzgórz pozwala nam na by poczuć się po prostu inaczej.

 

Gdyby tak pójść w ślady Cejrowskiego

Chyba każdy zazdrości przygód jakie przeżywają podróżnicy tacy jak Wojciech Cejrowski czy prowadzący program szkoła przetrwania. Jednak ci ludzie z takich wycieczek uczynili swój sposób na życie, natomiast w przypadku zwykłych śmiertelników jak my sprzedaż majątku by po miesiącu wrócić nie mając już nic jest nie zaakceptowania. Kto z nas jednak nie chciał by wyjść po za ograniczenia społeczne i móc spędzić tydzień z dala od cywilizacji samemu zapewniając sobie schronienie oraz wyżywienie? Niestety nam wciąż pozostają jedynie wycieczki po Krakowie wzdłuż szarych bloków i mijając kolejne ogrodzenia.

Kraków jednak jest miastem którego nie zamieniłbym na żadne inne, gdyż sama cywilizacja jest czymś świetnym z czym po prostu miło jest obcować. Niestety jest również czasami męcząca i trzeba po prostu dać sobie od niego odpocząć.

 

Dziękuje

Licencja: Creative Commons
0 Ocena