Każdy z nas inaczej radzi sobie ze świadomością, że niechybnie czeka nas koniec naszego, przynajmniej fizycznego życia. Praktyki pogrzebowe bardzo różnią się od siebie w zależności od kultury i regionu świata. Warunki naturalne i okoliczności historyczne silnie ukształtowały to co dzisiaj możemy nazwać religią, a właściwie obrzędami. Przyczyny grzebania zmarłych są po części duchowe, a po części pragmatyczne. Początkowo grzebano ludzi ponieważ rozkładające się zwłoki mogły być źródłem zarazy, miało to też wymiar eteryczny – wyprawianie w ostatnią podróż bliskiego. Szansa na wypowiedzenie ostatniego „żegnaj”.
Słowiańskie praktyki pogrzebowe obfitowały w nabożny strach przed zmarłym. Zwłoki zwykle palono na ceremonialnym stosie, a prochy składano w glinianej urnie zwanej popielnicą. Tak spreparowane szczątki umieszczano w kurchanie(kopcu pogrzebowym) lub w zwyczajnej niewielkiej mogile. Słowianom towarzyszył strach przed wstającymi z martwych, powszechne były praktyki antywampiryczne, takie jak ucinanie głowy, wbijanie osikowych kołków i przysypywanie ciał głazami. By ustrzec się mar i upiorów, czyli dusz samobójców i morderców na podejrzanych mogiłach palono ogień. Podczas dziadów częstowano duchy miodek, kszą i jajkami by uzyskać ich przychylność, a na rozstajach palono ogniska by duchy mogły przyjść tego dnia do swoich rodzinnych domów.
Inne regiony świata obfitują w kuriozalne i dziwaczne dla nas, europejczyków, zwyczaje. Wynikają one z różnych, czasami praktycznych, a czasami zupełnie nieznanych przyczyn. Oto lista kilku najdziwniejszych praktyk jakie udało się odnaleźć.
Wiszące groby.
W Indonezji a konkretnie na wyspie Celebes popularne jest praktyka wręcz odwrotna do grzebania zmarłych. Trumny z ciałami umieszczano na stromym zboczu góry na specjalnych drewnianych konstrukcjach umocowanych linami. Trumny umieszcza się na skalnych klifach i pod sklepieniami jaskiń gdzie wiszą, by po kilku latach, kiedy liny przegniją, spaść na dół i dołączyć do stosu kości. Ma to prawdopodobnie na celu zbliżenie zmarłego ku niebiosom. Charakterystyczne dla kultury toradżów jest grzebanie zmarłych noworodków w pniach drzew w nadziei, iż następne dziecko przeżyje.
Na pożarcie.
W Tybecie istnieje zwyczaj zgoła niepodobny i niezrozumiały z punktu widzenia naszej kultury. Ciało zmarłego wynosi się na otwartą przestrzeń i ćwiartuje. Nacina się je i pozostawia olbrzymim sępom na pożarcie, następnie pozostałe kości i czaszkę rozłamuje się i kruszy, by zniszczyć doszczętnie cielesne naczynie w którym była dusza. Zwyczaj ten może stać się bardziej zrozumiały jeśli weźmiemy pod uwagę, że teren Tybetu to w dużej mierze skały i trudne jest wykopanie grobu. Tybetańczycy nie przywiązują także tak dużej roli ciału człowieka, jest ono dla nich po śmierci już pustym naczyniem i jako część przyrody powinno być zwrócone w krąg życia.
Ściany z czaszek i kości.
Bliższe nam kulturowo są mauzolea, czyli monumentalne budowle grobowe w których spoczywają szczątki wielu osób. Charakterystycznym typem taki budowli są ossuaria, kaplice lub budynki w których przechowywane są wyłącznie kości zmarłych. Wielu duchownych, zwłaszcza w okresie baroku tworzyło całe kościoły gdzie ściany i sufit składały się z tysięcy równo ułożonych czaszek i kości. W Polsce posiadamy jeden taki obiekt, jest to Kaplica Czaszek w Czermnej w okolicy Kudowa Zdrój w pobliżu granicy z Czechami. Zbudował ją czeski duchowny Vaclav Tomaszek, z kości ofiar wojny trzydziestoletniej i epidemii cholery wkrótce po wojnach. Prace nad kaplicą zakończyły się w 1802. W kaplicy oprócz tysięcy niezidentyfikowanych czaszek znajdują się szczątki pomysłodawcy i budowniczego kaplicy, wójta wsi z żoną oraz nieznanego Szweda.
Każdy z nas inaczej radzi sobie ze świadomością, że niechybnie czeka nas koniec naszego, przynajmniej fizycznego życia.