Wiadomo, że każde marka na różne sposoby stara się zdobyć sobie popularność wśród konsumentów i w ten sposób zwiększyć sprzedaż swoich produktów. Jedną z metod jest promowanie limitowanych serii danej marki - tylko dla najwierniejszych fanów.

Data dodania: 2010-09-30

Wyświetleń: 1842

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Po kilku latach dobrze prowadzonej kampanii reklamowej jest już na ogół tak, że dla wielu osób sama nazwa czy logo jest największym argumentem, żeby kupić daną rzecz. Oczywiście jednak koncern cały czas musi się starać podtrzymywać zainteresowanie i dobrą opinię klientów – wiele już było takich firm, które rządziły rynkiem przez kilka sezonów, a później znikały! Na ogół właściciele mają inne plany – chcą pozostać w czołówce jak najdłużej, dziesiątki lat. No i oczywiście istnieją takie marki – ubrań, kosmetyków, perfum, samochodów czy urządzeń, które znane były już na początku XX wieku! Inna sprawa, na ile możemy je uznać za te same, co sprzedawane dzisiaj, skoro często zmienili się właściciele, a nawet kraj, w którym produkty są wytwarzane… Ale sam znak towarowy przetrwał i budził zaufanie tysięcy, a czasami setek milionów klientów przez całe dziesięciolecia! Jak się tworzy takie przywiązanie? Zastanowimy się nad tym na przykładzie firmy tworzącej zegarki, która musi podtrzymać zainteresowanie swoimi towarami na całym świecie.

            Naturalnie podstawą wszystkiego jest reklama – kiedyś przede wszystkim prasowa i telewizyjna, a dziś również w Internecie. Produkt musi zostać przedstawiony jako odznaczający się wysoką jakością oraz idealnie odpowiadający oczekiwaniom i potrzebom klientów. I tu już zadanie dla pracowników agencji reklamowych: trzeba wymyślić coś chwytliwego. Czasami slogany kompletnie nie mają sensu, ale nie to jest najważniejsze, muszą przykuwać uwagę. Podręcznikowy przykład to pewna marka samochodu, który mógł być sprzedawany w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że był to kolor czarny… Ten żart zyskał marce popularność i jest nadal pamiętany, choć minęło prawie sto lat! Ale to jest konieczne zwłaszcza na początku, żeby przykuć uwagę klienta. Jak ją utrzymać?

            Wiadomo, że np. zegarków nie kupimy sobie bardzo wiele (jak ubrań czy kosmetyków) – choć na pewno osoby zamożniejsze (a zwłaszcza gwiazdy, które nie muszą liczyć się z pieniędzmi) traktują je jak biżuterie. Jak jednak skłonić do kupna kolejnego modelu kogoś, kto ma ich już dziesięć? Trzeba go przekonać, że w danym produkcie jest coś wyjątkowego. Jednym z najlepszych sposobów jest wypuszczanie limitowanych serii produktów. Wiele osób lubi mieć coś wyjątkowego, niedostępnego dla wszystkich! Często też produkty limitowane są wykonane ze szczególną starannością, promują np. jakieś nowe funkcje czy możliwości produktu. Niezwykle ważny jest też design – najlepiej, żeby taki zegarek miał wygląd charakterystyczny, a napis „limited” był w bardzo widocznym miejscu. Kolejną przyczyną mającą zapewnić popularność limitowanej serii jest zaproszenie do projektowania i promocji jakiejś popularnej postaci – aktora czy piosenkarza. Świetnie wiemy, że jest to najzwyklejsza reklama, z pracą artysty nie ma to wiele wspólnego, ale przyciągnie uwagę jego wielbicieli, a nie tylko fanów marki, którą chcemy wypromować.

            Serie limitowane (chociaż zazwyczaj droższe od standardowych produktów) nie są przeznaczone tylko dla sławnych i bogatych (ich rolą jest raczej reklamowanie ich). Każdy może kupić sobie taki zegarek, tylko zazwyczaj drożej niż taki, który jest dostępny w każdym salonie. No i trzeba się pospieszyć: takie produkty zazwyczaj szybko się rozchodzą. Za to mamy później ciekawą pamiątkę – jeśli czujemy się jakoś związani z daną marką, może to być naprawdę miłe. Na koniec małe ostrzeżenie dla miłośników serii limitowanych: warto sprawdzić, czy są one na pewno takie rzadkie. Często firmy wykorzystując naszą chęć posiadania czegoś unikalnego reklamują jakiś produkt jako limitowany, ale… w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Głupio byłoby chwalić się niepowtarzalnym zegarkiem, a później przekonać się, że taki sam ma dwóch kolegów z pracy i sprzedawca w kiosku…

Licencja: Creative Commons
2 Ocena