W Polsce pomniki mają ciężko. I nie chodzi wcale o gołębie naloty "bombowe", wymierzone w najcenniejsze dobra polskiej kultury, ale o podejście ludzi do ludzi. Polacy nie znoszą, gdy człowiek obrasta w spiż i staje się pomnikiem. Wtedy koniecznie trzeba się tej otoczki pozbyć, zdrapać ją pazurami, hakami czy co tam się znajdzie pod ręką.

Data dodania: 2010-09-30

Wyświetleń: 2332

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

 

Trudno znaleźć wybitne osobistości, które ominął ten przykry los. Nie ma wśród nich marszałka Piłsudskiego, który mimo, że obronił kraj przed najazdem czerwonej barbarii to milcząco (lub cicho) przyzwalał na niehumanitarne rozprawy z przeciwnikami politycznymi (Bereza Kartuska). Co więcej, przeprowadził zamach stanu, który to:

1) kosztował wiele ludzkich istnień,

2) był czynem bezprawnym i antydemokratycznym (inna rzecz, że Polska demokracja w owym czasie wzbiła się na szczyty nieskuteczności i warcholstwa).

 

W każdym razie Piłsudski jako pomnik upadł.

 

Ale Marszałek nie był ani pierwszym ani ostatnim elementem rodzimego domina. Czesław Miłosz, bez wątpienia wybitny polski poeta, przyłapany został na głoszeniu peanów na cześć Związku Radzieckiego, samemu będąc na emigracji. Wisława Szymborska wpadła, wychwalając wierszem postać Józefa Stalina. Bogusław Wołoszański podpisywał sbeckie papiery, żeby wyjechać na Zachód. Ryszard Kapuściński był zwolennikiem socjalizmu i jeszcze koloryzował swoje reportaże. Lech Wałęsa sikał do kropielnicy, a Michnik ugadał się z komuchami i na dobre zadomowił się na salonach III RP. Jacek Kaczmarski był pijakiem i bił żonę, a Mickiewicz zrezygnował z udziału w powstaniu, zamiast tego pisząc Pana Tadeusza na spokojnej francuskiej prowincji.

 

I wszystko to pewnie prawda, ale niewiele ma do rzeczy. Bo wybitne osobistości, oprócz tego, że są wybitne, są jeszcze zwykłymi ludźmi z całą gamą słabości i śmieszności. Szkoda, gdyby miało to ich dyskredytować jako twórców czy polityków. Nie zmierzam wcale do tego, żeby relatywizować ich posunięcia i usprawiedliwiać grzechy. Każdy z nas ma w sobie łotra, z którym dobrze jest się zmagać, ale nie zawsze daje to efekty. Nauczmy się doceniać innych tak, jak potrafimy ich ganić. Nie zastępujmy wspaniałych, wielowymiarowych ludzi sloganem łotra i pomnika, chyba że ktoś zdecydowanie na to zasłuży. Bo ludzi zasługujących na jednoznaczną naganę jest równie niewielu co tych, godnych bezkrytycznego uwielbienia. O ile w ogóle tacy istnieją.

 

I dzięki Ci świecie za tę niejednoznaczność.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena