Kiedy dziecko zaczyna uczęszczać do przedszkola lub szkoły bardzo często pojawiają się infekcje. Istniało przekonanie o konieczności tego stanu. Przebyte choroby miały wzmacniać i hartować organizm. Dzisiaj wiemy, że to nieprawda.

Data dodania: 2010-09-06

Wyświetleń: 1590

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Częste zakażenia, najczęściej górnych dróg oddechowych i towarzysząca im antybiotykoterapia prowadzą do depresji układu immunologicznego. Jest to stan, w którym z jednej choroby przechodzi się gładko w drugą.

Przyjmuje się, że dopiero około 12 roku życia system  odpornościowy osiąga pełną dojrzałość. W związku z tym, i na skutek różnic anatomicznych układu oddechowego dziecka im jest młodsze tym bardziej narażone na rozwój choroby w sytuacji kontaktu z czynnikiem infekcyjnym. Warto sobie uświadomić, że nieobecność dziecka w przedszkolu lub szkole ma negatywne konsekwencje. Dziecko ma mniejszy kontakt z rówieśnikami. Z związku z zaległościami zaczyna za nimi nie nadążać. To prowadzi do stresu i frustracji. A one z kolei również przyczyniają się do obniżenia odporności. I tak zaczyna się łańcuch chorób, które zaburzają prawidłowy rozwój dziecka. Przede wszystkim pogarsza się, jakość jego życia. I rodziców, którzy muszą się chorym dzieckiem opiekować. Nie jest to mile widziane u pracodawców.

Atak ze wszystkich stron
Sami wystawiamy siebie i swoje dzieci na „atak”. Spędzanie wolnego czasu w centrach handlowych może być niebezpieczne. Z resztą jak w każdym większym zbiorowisku ludzi. Przekleństwem współczesności może też być to, że nowe choroby infekcyjne typu ptasia, świńska grypa mogą przenieść się z końca świata do naszego kraju w ciągu kilku godzin. Warto jest być tego świadomym i podjąć odpowiednie środki ostrożności. W pierwszej kolejności trzeba chronić dzieci. To one są najbardziej narażone na choroby.


Zdrowa dieta
Mimo iż od dawna wiadomo, że zbilansowana dieta pomaga zachować zdrowie, nadal za mało zwraca się na nią uwagę. To duży błąd. Trzeba też pamiętać, że nie wolno przenosić zasad racjonalnego żywienia dorosłych na dzieci. One potrzebują odpowiedniej ilości tłuszczy zarówno tych pochodzenia zwierzęcego jak i roślinnego. Nie chodzi tylko o kwasy tłuszczowe, ale również o witaminy rozpuszczalne właśnie w tłuszczach. Posiłki powinny być jak najbardziej zbilansowane. Na talerzu dziecka nie powinno zabraknąć owoców, warzyw, mięsa, kaszy, przetworów mlecznych, ryb. Śmiało jednak można zrezygnować ze słodyczy, chipsów i paluszków. Zawierają mnóstwo soli i cukru, które mogą prowadzić do wielu schorzeń. Przekarmianie również jest niezdrowe. Dziecko najczęściej samo reguluje swoje potrzeby. Zmuszając je do jedzenia wywołujemy niepotrzebny stres.

 Antybiotyk? Niekoniecznie
Plagą wśród pacjentów jest masowe przepisywanie przez lekarzy antybiotyków. Co ciekawe nieraz są one wymuszane przez samych pacjentów. Bardzo często ma to miejsce zupełnie niepotrzebnie, na przykład w przypadku chorób grypopodobnych. W efekcie antybiotyk niszczy nie tylko bakterie chorobotwórcze, ale i te, które chronią nasz organizm. Odporność diametralnie spada. Dobrym rozwiązaniem jest wykonywanie specjalnych testów-niestety nie są one jeszcze powszechnie dostępne. Dzięki nim można określić czy choroba jest wywołana przez wirusy czy przez bakterie. Jeśli to pierwsze, lepiej podać dziecku sok malinowy, środek na wzmocnienie odporności niż antybiotyk. Nie ma wtedy ryzyka, że po rekonwalescencji osłabiony pacjent znowu zachoruje. Trzeba przerwać to „błędne koło”.

Ruch na zdrowie
Kolejnym sprzymierzeńcem w walce o odporność jest spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Warto poświęcić nawet pół godziny dziennie na spacer z dzieckiem. Dzięki temu hartuje się młody organizm. Dużym błędem, które popełniają mamy jest przegrzewanie dziecka. Zamiast tego najlepiej ubierać dziecko „na cebulkę”. Trzeba pozwolić mu na samodzielne kontrolowanie ciepłoty ciała. Jeśli będzie mu za ciepło to po prostu coś z siebie zdejmie

Odwrotny skutek
Jeśli młody organizm nie będzie miał styczności z wirusami i bakteriami to nie będzie miał możliwości uodpornienia się na nie. Oczywiście trzeba dbać o czystość otoczenia, ale w granicach rozsądku. Warto zastanowić się, dlaczego na wsi dzieci rzadziej chorują i zapadają na astmę. Na pewno dużą rolę odgrywa zanieczyszczenie powietrza i spożywanie mniejszej ilości przetwarzanej żywności. Nie tylko jednak. Dzieci, które mają dużo ruchu, kontakt ze zwierzętami i nie przebywają w sterylnych warunkach są zdrowsze.


 Grupa ryzyka
Najczęściej mamy zaczynają dbać o odporność dzieci, kiedy te idą do szkoły lub przedszkola. Dzieje się tak, bo zaczynają chorować. Jest to niestety trochę za późno. Warto zadbać o odporność dziecka już wcześniej. Trzeba uświadomić sobie, że to długotrwały proces. Zapobieganie jest lepsze niż leczenie. Warto korzystać z mądrości współczesnej medycyny.


Siła sinic
   Skutecznym środkiem wzmacniających odporność jest koncentrat z sinic (mikroalg Arthrospira Platensis) noszący nazwę handlową spirulina. Działa odżywczo i wzmacniająco na organizm. Jednak według najnowszych badań jeszcze silniejsze działanie ma specjalny ekstrakt spiruliny zawarty m.i.n w preparacie Immulina. Przyjęty doustnie jest wychwytywany przez makrofagi i przenoszony do tkanki limfatycznej przewodu pokarmowego. Pobudza on szybko i wielokierunkowo przede wszystkim wrodzony układ odporności. Jest to pierwsza linia obrony naszego organizmu przed różnego rodzaju mikroorganizmami inwazyjnymi takimi, jak bakterie, wirusy, grzyby chorobotwórcze. Udowodniono, że ma również duży wpływ na tworzenie odporności nabytej.


Warto wiedzieć, że suplementy diety jakim jest również Immulina muszą spełniać standardy bezpieczeństwa takie jak pożywienie, czyli muszą być absolutnie bezpieczne, co nie jest wymagane od leków. Dlatego możemy je stosować bez obaw. Oczywiście nie można ograniczyć swoich działań tylko do niej. Ważne jest holistyczne podejście.

Z badań naukowych wynika, że dzieci są najbardziej narażone na infekcje po powrocie z wakacji. Często rodzice wobec takiej sytuacji są całkowicie bezradni. Zaległości w szkole czy nieobecność w przedszkolu są tak naprawdę małymi dramatami. Dzieci nie mogą w naturalny sposób uczestniczyć w życiu społecznym. Bardzo z tego powodu cierpią. Rodzice powinni dołożyć wszelkich starań, by znaleźć odpowiednią tarczę. Będzie ona je chronić przed chorobami i umożliwi prawidłowy rozwój dziecka. By tak się jednak stało należy poszukiwania rozpocząć jak najwcześniej.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena