Dopiero wtedy możemy się zrelaksować i oddać w pełni cielesnym uciechom. Jednak – jak się okazuje – nie wszyscy robią to samo. Są tacy, którzy chcą, by ich podglądać. To tzw. doggersi.
Kim są doggersi?
Zwykle to ludzie od 23 do 45 roku życia. Są ustabilizowani materialnie, atrakcyjni fizycznie, mający zdecydowane skłonności ekshibicjonistyczne.
Mogą to być pary żyjące razem, jak również małżeństwa. Mogą to być single, znajdujący na odpowiednich stronach internetowych partnerów do publicznego seksu.
Bo właśnie publiczny seks kręci doggersów.
Powstały już kluby, gdzie się zrzeszają, gdzie poznają drugą osobę do baraszkowania.
Niezmiernie ważną rolę odgrywa internet. Poprzez odpowiednie strony czy fora, zwolennicy tego rodzaju miłości umawiają się na spotkania.
Gdzie uprawiają seks?
Parkingi, parki, miejsca, gdzie istnieje możliwość spotkania jak największej liczby przypadkowych przechodniów to ulubiona sceneria doggersów. Oprócz tych przypadkowych gapiów, jest także widownia, którą zaprasza się na oglądanie seksualnego przedstawienia. Mogą oni być tylko „oglądaczami”, mogą również się przyłączyć.
Jednak – jak mówią doggersi – wszystko odbywa się za przyzwoleniem obu stron: nie wchodzi w grę seks z zastosowaniem przemocy.
Całe zbliżenie trwa zwykle nie dłużej niż 5 – 10 minut. Potem często partnerzy wymieniają się partnerami lub dołączają do innych, i cała zabawa zaczyna się od początku.
Doggersi nie mają raczej zahamowań seksualnych. Mają za to zasady, których się ściśle trzymają: nie uprawiają seksu bez zabezpieczenia, i pozostawiają miejsce igraszek w takim stanie, w jakim je zastali.
Przypadkowi przechodnie
Co się dzieje, gdy przechodząca przypadkowo osoba widząc publiczny seks wcale nie jest tym faktem zachwycona? Najlepiej dla niej, gdy jak najszybciej się oddali. Bo kochajacym się w miejscu publicznym nie grozi odpowiedzialność karna.
Co prawda art. 140 Kodeksu Wykroczeń nazywa taki czyn „wykroczeniem przeciwko obyczajności publicznej” i przewiduje za nie karę aresztu, nagany, ograniczenia wolności albo grzywny 1500 zł, tyle że przepisy są nieprecyzyjne.
- Napisano w nich, że nie wystarczy tego robić w miejscach publicznych, ale też na widoku publicznym i ktoś musiałby się poczuć urażony. Jeśli urażona osoba nie zgłosi tego na policję, nic nie można zrobić.
Skąd się to bierze?
Czemu jednemu wystarczy sypialnia i małżeńskie łóżko, a inny szuka podniecenia w parku. Odpowiedzi jest tyle, co ludzi, i każda będzie zasadna.
Znany seksuolog twierdzi, że „ To dewiacja, pokręcenie psychiczne i odchylenie od normy! Nieszkodliwe dla psychiki zabawiających się w ten sposób osób, o ile ma charakter sporadyczny. Gorzej, jeśli ludzie zaczynają się bawić w uprawianie seksu w parku cyklicznie. Może to zaburzyć ich kontakty seksualne z innymi osobami, a nawet prowadzić do impotencji. Niestety, podobny wpływ może to mieć na przypadkowych obserwatorów. Mogą poczuć wstręt i obrzydzenie do uprawniania seksu.”
Jak to więc jest z tym seksem? Mamy się kochać w domu, przy zaciągniętych żaluzjach, czy też pozwolić sąsiadowi uszczknąć troszkę z naszego alkierza.
A jak Wy, Drogie Panie i Panowie myślicie? Czy publiczny seks uprawiają ludzie znudzeni „normalnymi” doznaniami? Czy to upodobanie seksualne, a może już zboczenie?