Liczba plagiatów pobranych z tekstów ogólnie dostępnych w Internecie rośnie bardzo szybko. I nikt nie zna granic, bo polscy studenci i uczniowie nie są wyjątkiem. Ich prace magisterskie są często kopiowane.
Narodowy Bank Polski wykonał pośród gimnazjalistów i licealistów konkurs prac o oszczędzaniu. Po skrupulatnym zweryfikowaniu – wyszło na jaw, że niektóre z nich, że w 90 procentach są wykonane na opublikowanych w internecie, pracach innych twórców - podało Polskie Radio.
Z ankiety przeprowadzonej w zeszłym roku przez brytyjskie Stowarzyszenie Nauczycieli i Lektorów (ATL) wynika, że 58 proc. nauczycieli uważa plagiat za spory problem. Z tej grupy 28 proc. przyznało, że ponad połowa prac studentów została splagiatowana.
Według danych UK Plagiarism Advisory Service w 2004 roku, co czwarty żak przyznał się do kopiowania treści. Ilu się nie przyznało?
Problem istnieje również w Niemczech, gdzie procent nieuprawnionych zapożyczeń wzrósł o 100 proc. w dwa lata. W 2006 roku połowa sprawdzonych prac dyplomowych była plagiatem.
Problem kopiowania cudzych prac jest również obecny na polskich uczelniach. Tyle, że nikt nie zadał sobie dotychczas trudy żeby zbadać rzetelnie temat. Według statystyk 10 procent prac magisterskich zostało skopiowanych. Specjaliści z firmy anty-plagiatowej, oferującej oprogramowanie wyszukujące zapożyczenia w pracach, oceniają że 25-40 proc. wszystkich napisanych przez studentów prac to plagiaty.
W Polsce istnieje społeczne przyzwolenie na takie zachowania. Ściąganie oraz kopiowanie nie były i nie są u nas potępiane. Rodzice, czy nauczyciele przymykają oko na takie zachowania, a tym samym dają przyzwolenie. Tym bardziej, że gotowe prace magisterskie są ogólnie dostępne.
Jednym z bardziej znanych przypadków jest sprawa Emili P., której w 2008 roku Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu odebrał tytuł wyższego wykształcenia. Studentka pisała pracę z filozofii. Okazało się, że ponad połowę przepisała z monografii doktora habilitowanego Marka Kilianka z Poznania. Toruński sąd uznał studentkę winną i skazał ją na osiem miesięcy prac społecznych w zawieszeniu na dwa lata.
Według rzecznika UW, problem plagiatowania prac to raczej zjawisko, które pojawia się na uczelniach słabszych, gdzie studenci mogą kopiować prace magistrów z UW. W drugą stronę to raczej nie będzie działać, bo praca oceniona wysoko na słabszej uczelni, u nas może nie zostać oceniona równie dobrze - podsumowuje rzeczniczka.