Przysięgamy miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Obiecujemy, że będziemy ze sobą na dobre i na złe, aż do grobowej deski. Niestety potem coś się psuje. Jedna strona, czasem obie znajdują sobie kogoś "na boku". Dlaczego tak się dzieje? Wielu badaczy tematu uważa, że do zdrady partnerskiej, zdrady fizycznej skłania nas sytuacja w obecnym związku.
Możliwości jest kilka. Dochodzi do znudzenia obecnym partnerem. Powszednieje wspólne życie. Seks jest stale taki sam - po prostu nudny. Powstaje predyspozycja do poszukiwania odmiany. Unikamy naszego partnera, a jednocześnie organizm woła o swoje - normalny człowiek potrzebuje seksu do prawidłowego funkcjonowania. Niewiele trzeba, żeby zapomnieć się z kimś o całym świecie. Może wystarczy powłóczyste spojrzenie kolegi z pracy, może krótka spódniczka i głęboki dekolt koleżanki z sąsiedniego pokoju - nie wiadomo.
Po fakcie pojawi się kac moralny, ale i chwila do refleksji. Patrzymy na naszego partnera krytycznym okiem. Widzimy jego wady, zaniedbanie się, brudne paznokcie, nieprzyjemny zapach z ust, niedoprasowane rzeczy - oj, w dniu ślubu mieliśmy różowe okulary. Z drugiej strony pamiętamy tę przyjemną ekscytację w trakcie naszej przygody. Organizm domaga się znów i znów. Osoba, która raz zdradziła zrobi to ponownie. Przyjemne doznania z nowymi partnerami stają się jak nałóg. Uczucie zażenowania z czasem słabnie i znika. Przestajemy się przejmować naszym partnerem i jego uczuciami. Nie zwracamy uwagi, czy już się domyśla, czy już wie o naszych zdradach. Przestajemy być ostrożni.
Zdradzający swoich partnerów często zapominają, że zdrada jest jak wypowiedzenie wojny. Wojny przeciwko partnerowi, dotychczasowemu życiu, całemu światu z jego normami. Stajemy się nagle agentem na tyłach wroga, życie zmusza nas do ciągłego utrzymywania uwagi na tworzeniu fikcji. W przeciwieństwie do zawodowych agentów, nie mamy specjalistycznego przygotowania i nie umiemy radzić sobie w stresujących sytuacjach. Często zapominamy nawet o podstawowym alibi.
I tu ujawnia się kolejna przyczyna zdradzania naszych partnerów - zamiłowanie do ryzyka. Gatunek ludzki "ma to we krwi". Podejmujemy ryzyko, licząc na przyjemności i nie myślimy logicznie o konsekwencjach.