Na to pytanie większość czytelników, jeżeli nie wszyscy odpowiedzieliby przecząco.A jednak okazuje się,że działa w Polsce bank, który stosuje "zabezpieczenie",które nie daje żadnej gwarancji,że kolejny nabywca nie zakupi samochodu z niespłaconym zobowiązaniem kredytowym poprzednika.

Data dodania: 2010-05-10

Wyświetleń: 5541

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

W artykule tym przedstawię Wam historię mojego znajomego, który zakupił samochód na kredyt i po kilku miesiącach sprzedał swój pojazd z kompletem dokumentów, nie "budząc" przy tym żadnych podejrzeń nowego nabywcy. Ale po kolei.

W maju 2005r. mój znajomy( dla ułatwienia nadam mu imię Irek) zakupił samochód X-marki pojazdu celowo nie wymienię, aby nie kojarzyć z bankiem, który udzielił kredytu. Interes, który prowadził bardzo dobrze funkcjonował, finanse były stabilne, a oprócz tego pracował na etacie w dobrej wielkopolskiej firmie. Jednym słowem nie było żadnego ryzyka, aby zakupić nowy samochód. Ponieważ bardzo podobają się mu samochody marki X wybrał się do salonu.Na miejscu po rozmowie ze sprzedawcą i decyzji, że kupuje pojazd, który w danej chwili posiadał dealer, Irek ustalił warunki zakupu na kredyt. Po złożeniu oświadczenia dotyczącego dochodów pracownik salonu wysłał zapytanie kredytowe do banku. Decyzja banku była pozytywna, formą zabezpieczenia, jaką zastosował bank była cesja polisy AC, depozyt karty pojazdu oraz przewłaszczenie pod warunkiem zawieszającym. Dokonał wpłaty w wysokości 10 % wartości pojazdu ( razem z pakietem ubezpieczeń) i otrzymał niezbędne dokumenty do rejestracji pojazdu- fakturę zakupu, kartę pojazdu i pakiet ubezpieczeń pojazdu (OC, AC, NW).

Samochód został zarejestrowany w jednym z wielkopolskich urzędów, przy czym zgodnie z obowiązującymi procedurami Irkowi wydano tymczasowy dowód rejestracyjny i kartę pojazdu, gdzie został wpisany, jako właściciel pojazdu. Po około trzydziestu dniach od pierwszej rejestracji pojazdu mój znajomy udał się ponownie do Wydziału Komunikacji w celu odbioru stałego dowodu rejestracyjnego. I w tym momencie, po odbiorze stałego dowodu karta pojazdu powinna być przesłana do banku. Irek, jako człowiek interesu, dodatkowo zajęty jeszcze pracą na etacie zapomniał odesłać kartę, a i bank nie kwapił się zbytnio, aby o tym przypomnieć.   

I jak to w życiu bywa po latach "tłustych" przychodzą lata "chude", a w przypadku Irka i jego rodziny bardzo chude. Firma zaczęła mocno podupadać, dużo wcześniej stracił etat, także na życie pozostawała pensja żony. Dla ratowania działalności gospodarczej podjął decyzję, że sprzeda zakupiony kilka miesięcy wcześniej samochód marki X. Posiadanie wszystkich dokumentów, które są niezbędne do sprzedaży auta, spowodowało, że mój znajomy zdecydował się na ten krok, jednocześnie podjął decyzję, że dalej będzie spłacał pojazd.

Samochód został sprzedany, kredyt był spłacany( czasami z małymi opóźnieniami) do września 2009r., gdy nastąpiło całkowite załamanie sytuacji finansowej Irka. Do tego czasu bank cały czas biernie pobierał raty, nie interesując się, co dzieje się z kartą pojazdu, nie mówiąc już o polisie AC, która co roku powinna być odesłana w formie kserokopii.Od listopada 2009r. zaczął nawiedzać mieszkanie Irka windykator w celu odbioru pojazdu. Na co ten odmawiał jakiejkolwiek formy współpracy, ponieważ od trzech lat nie posiadał już wymienianego wcześniej pojazdu. Sprawa niestety w celu wyjaśnienia skończyła się na policji, ponieważ w myśl uzasadnienia kancelarii, która reprezentuje bank Irek dopuścił się przestępstwa z art.284 kk. (przewłaszczenia).

I tutaj właśnie dochodzimy do tzw. „sedna sprawy”.

Mój bohater przed wizytą na komisariacie skorzystał z porady prawnika. Adwokat na podstawie przedstawionych dokumentów kredytowych( umowa z bankiem, regulamin) stwierdził, że w momencie sprzedaży pojazdu jego czyn nie miał znamion przestępstwa, ponieważ zgodnie z zapisem umowy był pełnoprawnym właścicielem pojazdu( przewłaszczenie pod warunkiem zawieszającym).

A wspomniany warunek stanowi, zgodnie z pkt. Umowy, że kredytobiorca dla zabezpieczenia zwrotu kredytu, przenosi pod warunkiem zawieszającym na Bank prawo własności pojazdu.

W dalszej treści umowy czytamy, że ziszczenie się warunku zawieszającego następuje w dniu:

-a), w którym kredytobiorca pozostaje w 25-dniowej zwłoce z zapłatą raty kredytu

b) lub wydania przez sąd lub inny organ prawomocnego orzeczenia uprawniającego do wszczęcia egzekucji wobec Kredytobiorcy albo właściciela kredytowanego pojazdu.

W czasie, kiedy Irek sprzedawał samochód nie pozostawał w zwłoce z zapłatą kredytu, nie było wszczęte żadne postępowanie sądowe, czy nawet windykacyjne.

Tak, więc moim skromnym zdaniem bank, który kredytował samochód na skutek uchybień w procedurze postępowania(brak stanowczej egzekucji pracowników banku karty pojazdu –pod rygorem odbioru pojazdu, czy też zainteresowania się, dlaczego nie jest odnawiana polisa AC), błędów zapisu umowy(właścicielem absolutnym do czasu nie zalegania jest kredytobiorca) przyczynia się do możliwości sprzedania obciążonego pojazdu. Dodam, że policjant prowadzący dochodzenie również był zdziwiony, że bank tak długo dopuścił do sytuacji, gdzie klient dysponuje wszystkimi niezbędnymi dokumentami do sprzedaży i rejestracji na rynku wtórnym pojazdu.

Na zakończenie dodam, że jakkolwiek nie patrząc postawa Irka jest naganna, ale to bank stosując tak sformułowaną umowę i zabezpieczenie dopuszcza do takiego obrotu sprawy. Zastosowane zabezpieczenia(m.in. przewłaszczenie z warunkiem zawieszającym, czy nawet depozyt karty pojazdu o polisie AC nie wspomnę-, bo kto przy sprzedaży okazuje wspomniane ubezpieczenie?) dają, przy takiej opieszałości pracowników instytucji kredytującej podstawę do stwierdzenia, że na rynku samochodów używanych, takich pojazdów w Polsce jeżdżą setki, a nawet może i tysiące. Bank, który udzielił kredytu na samochód jak to przedstawił mój znajomy jest instytucją, która kredytuje zakup najbardziej popularnych marek samochodów w Polsce ( udało mi się sprawdzić, że rocznie jest to średnio kilkanaście tysięcy umów).Poza tym nawet, gdy nabywca będzie miał podejrzenia, co do sytuacji prawnej kupowanego pojazdu zadzwoni do tegoż banku, to podając wszystkie dane nie uzyska żadnej informacji, ponieważ taka może jedynie zostać przekazana tylko właścicielowi( sam sprawdzałem, pracownik odmówił mi informacji, kiedy przedstawiłem się, jako kupujący, a pojazd nie jest zgłaszany do żadnego rejestru zastawów itp.). A przecież , aby uniemożliwić sprzedaż wystarczyłaby tylko adnotacja w dowodzie rejestracyjnym ,czy karcie pojazdu o współwłasności, bądź bardzo stanowcza postawa banku w przypadku nie zwrócenia karty pojazdu po zarejestrowaniu(myślę tutaj maksymalnie o miesięcznym terminie odesłania dokumentu pod rygorem zatrzymania pojazdu, czy też wypowiedzeniu umowy), a tak wydaje mi się, że bank kredytujący zakup pojazdów X oraz innych marek jest nastawiony na ilość, a co będzie dalej to już nie nasza sprawa, niech się martwi ten, kto kupi taki pojazd obciążony kredytem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena