Każda osada łodzi to dziesięciu wioślarzy, sternik (instruktor) oraz bębniarz. Rejs smoczą łodzią to misja zespołowa, gdzie liczy się zarówno indywidualne zaangażowanie, jak wspólne wysiłki. Tu każdy ma swoje zadanie i pracuje na zwycięstwo: bębniarz nadaje równy rytm wioślarzom, wybijając go na bębnie, zagrzewa też osadę do walki i podaje komunikaty o aktualnej sytuacji w wyścigu. Sternik ... no cóż, on steruje wszystkim i wszystkimi za pomocą długiego wiosła oraz silnego głosu. A wioślarze? Ich rola jest prosta: wiosła w dłoń i do roboty...
Przejażdżka smoczymi łodziami, niezależnie od swego celu czy tempa, świetnie sprawdza się jako element firmowych imprez integracyjnych. Harmonijna współpraca, wspólny cel, czysta i zdrowa rywalizacja, to narzędzia, które doskonale integrują zespół i świetnie wpływają na jego kondycję. Smocze łodzie to również bez wątpienia atrakcja sama w sobie: głośne rytmy bębniarza, kojący szum fal i rytmiczne uderzenia wioseł o toń wody.
Skąd się wzieły smocze łodzie?
Początki smoczych łodzi sięgają kilku tysięcy lat wstecz. Co roku w Chinach, na brzegach rzeki Jangcy, u progu pory gorącej, kiedy to ludność trapiły susze i epidemie - odbywały się obrzędy przebudzenia śpiącego dotąd Boga - Smoka. Ów władca rzek i mórz miał sprowadzać zbawcze deszcze, dzięki którym obfite plony miały oddalić widmo głodu i chorób. Obrzędy, w formie zmagań zdobnych łodzi, okupione były licznymi utonięciami, które traktowano jako ofiarę dla bóstwa.