Jest wczesny ranek. Przez szyby nieśmiało przebłyskują pierwsze promienie słońca, jakieś blade i niewyraźne. Kątem oka dostrzegam masywny blok wieżowca stojącego po prawej stronie, zasłania widok drzew. Jednostajny szum ulicy wsącza się do pokoju przez uchylony lufcik, a radio torpeduje dawką świeżych informacji. „Nastolatek w pobliskiej szkole poturbował mocno swojego kolegę, stan chłopca jest bardzo ciężki”.
Jest późno, zostało tylko 5 min, żeby wybiec na przystanek. A w pracy znowu to samo. Kawa za kawą i papierosy, a szef pewnie znowu będzie w złym humorze…
STOP Światło czerwone.
Dokąd biegniesz? Kim jesteś? Czego tak naprawdę chcesz?
I co zostanie do końca, do późnej starości. I dalej. Aż za grób.
Czy coś tam jest, tam po drugiej stronie? A może w Twoim życiu stało się coś naprawdę złego?
Świat, który tak skrzętnie budowałeś runął? Zostałeś w pustce i bez gruntu pod nogami?
Pytasz, czy to wszystko ma jeszcze sens? Przyjdź do nas, porozmawiamy o spotkaniu się z mnichem. Może on odpowie, a może po prostu zada pytanie, a może będzie milczał.
Michał:
Krysia wymyśliła, że pojedziemy do jakiejś Pustelni… Też mi pomysł, a ja mam w tym tygodniu tyle pracy. Ale podobno tam są piękne lasy i można pojeździć na rowerze…
Krystyna:
Cisza. Śpiew ptaków. Przebiegająca obok sarna prawie wpadła pod koła samochodu, czuje się tak bezpiecznie, że nawet nie próbuje przed nim uciekać. Wszystko jest takie dziewicze, inne i ta CISZA. Aż w uszach dzwoni.
Rozmowa z mnichem.
Witaj, drogi Przybyszu. Z czym przychodzisz, co Cię boli?
Łagodne, głębokie oczy i pomarszczona wychudzona twarz spogląda przenikliwie i z dobrocią.
Coś w tym jest. Inny świat. To dziwne. Tyle ludzi mijam każdego dnia na ulicy, a takich oczu jeszcze nigdy nie widziałam. I takiej twarzy. Twarzy dziecka.
Rzeczywiście, tutaj czas płynie inaczej.
Tak naprawdę nie wiem. W zasadzie to nic. Nie mam w sercu żadnych ran - Odpowiadam.
Chwila milczenia. Usłyszałam dźwięk każdego słowa o d d z i e l n i e.
Nie mam w sercu żadnych ran.
Cisza.
…
…
A może moje serce jest jedną wielką raną?
Odchodzę sama ze spotkania z mnichem. Rozmowa trwała krótko.
I coś pozostało. Tylko ten przenikliwy blask jego oczu. I ten dźwięk, spokojny , łagodny.
Spokojny. Spokój. Pokój.
Zostanę tu jakiś czas. Bo ta cisza i ten las. I ten ptak i ta sarna.
Tak, dziś tą noc spędzę w Pustelni Złotego Lasu.
Michał:
Krysia dzisiaj rozmawiała z tym „mnichem” i jest taka inna, zamyślona. Aż jej nie poznaję. To musi być całkiem intrygująca postać… Może warto ją poznać osobiście…
Krystyna:
Gdzie ja jestem? A, no tak. Pustelnia Złotego Lasu. I ten mnich… Cisza. Jak dziwnie.
A co teraz w domu? Czy wyłączyłam żelazko? Zapomniałam Grzesiowi powiedzieć , że w zamrażarce są kotlety na dzisiejszy obiad. Gdzie jest moja komórka? A jest, nie działa… Nie ma zasięgu.
Cisza. Jakoś dziwnie i strasznie. I źle.
Jeszcze teściowie, i … Miałam przygotować coś specjalnego na niedzielę. Kurczak w pomarańczach … i jakiś deser. I ta awantura z szefem. Znowu mnie nie docenił, chyba powinnam zmienić pracę…
Cisza. Spróbuję odpocząć. Może las?
Tak naprawdę jest mi smutno. I jestem zmęczona. I ten ciężar na sercu.
Tak dawno już nie płakałam.
Łzy. Czym tak naprawdę są?
I z Michałem już nie układa się tak jak kiedyś. Taki się zrobił … inny. Czy to ten sam?
Jak się pobieraliśmy, było tak kolorowo, życie mnie niosło na skrzydłach.
Byłam bezpieczna.
Byłam.
…
Jestem.
Cisza.
Michał:
Tak patrzę na tą moją Krysię… Nie jest już taka sama jak była. Ma tak dużo zmarszczek i w ogóle. Nie jest już taka zakochana… Ile to już lat naszego małżeństwa – 14? Dwójka dzieci – powoli rosną, praca, nowy dom. Czy tak naprawdę jestem szczęśliwy, czy tego chciałem od życia?
Krystyna:
Śpiew ptaka. Ciągle ten sam, dziwny taki żółty z czarnymi skrzydełkami. Trzeba sprawdzić w encyklopedii jak się nazywa.
A może …
O, ile tu jest piękna. Jak dobrze, spokój. Nigdy nie wiedziałam, że drzewo może być takie cudne. Jakie piękne słońce.
Dziś jeszcze raz porozmawiam z mnichem.
Domek pustelniczy, zamknięty ogród, wysoki mur. Chłód wnętrza , blask ikony i ten spokojny głos. I stabilność. Bezpieczeństwo. Jakby wszystko co zmienne odeszło gdzieś w siną dal.
I było coś innego. Co trwa. Było i Jest i Będzie.
Jak znaleźć to Coś. Jak zdobyć ten spokój i ten cichy żar?
Zadaję pytanie.
JAK?
Padła odpowiedź. Jedno Słowo. Przenikliwe i proste.
OBECNOŚĆ.
Padło gwałtownie, nagle, jak błyskawica przecięło niebo moich Chmur. Zostawiło smugę –
To On.
Świetlistą i piękną.
To On .
To On tutaj jest.
Kto?
I znowu szarość, tak wiele skłębionych pragnień i cień smutku, który przykrywa mnie ciemną chmurą. Jak na nowo siebie odnaleźć?
Michał:
Patrzę na tą moją żonę i patrzę. Taka się staje inna, piękniejsza. A i we mnie jakby na nowo otwiera się świat. Czuję się młodszy i pełen energii.
Te spacery po lesie i wizyty w kościele. Rzeczywiście, wygląda imponująco, ale jest też trochę egzotyczny… Mój znajomy był ostatnio w klasztorze buddyjskim w Tybecie i podobno ten klasztor wygląda bardzo podobnie do tego pokamedulskiego. Kto by pomyślał, że w tak mało znanym miejscu w Polsce jest takie barokowe cudo.
Krystyna:
Wstaję rano.
Wszystko jest inne, rozświetlone całą gamą kolorów tęczy. Patrzę prosto przed siebie.
Całe piękno Lasu przelewa się do mojego serca i krzepnie jako głęboki pokój. A ten pokój powoli staje się jak lustro odbijające tamto piękno…
Znalazłam w sobie przebłysk tego piękna.
Promień Słońca.
Był tu.
Przez chwilę. Był
On.
Jak odnaleźć na nowo swoją w Nim obecność?
Już spokojniej wracam myślami. Mąż i Dzieci i Dom.
Na nowo dotykam słów najprostszych.
Wszystkie problemy gdzieś nikną, rozpływają się jakby we mgle.
Jest coś więcej. Co żyje we Mnie i trwa.
Odnajduję nową stabilność.
A może początek . Nowy Początek.
I sarna i ptak . I las .
ON i JA.
Michał:
Drzewo ściąć i drwa narąbać, ogrzać dom. Wszystko tutaj jest takie zwykłe i proste. To miejsce jest jak Dąb. Ten Trzy-BRATEK, solidny i trwały. Lata mijają, a on trwa.
Zaczynam rozumieć słowo pokój – spokój. To takie dziwne, a w codziennym bieganiu po prostu umyka.
Co zrobić, żeby być jak ten dąb?
Pustelnia Złotego Lasu to odnowiony XVII-wieczny,
barokowy klasztor pokamedulski otoczony kilkukilometrowym pierścieniem lasu.
Od 1622 - do 1864 r tutaj żyli, pracowali i modlili się kameduli zgodnie
z zasadą benedyktyńską „ora et labora" - módl się i pracuj.
Ich życie w ciszy i samotności było całkowicie skoncentrowane na miłowaniu Boga
i modlitwie wstawienniczej za świat.
Dziś mieści się tutaj
Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum Terapeutyczne SPeS
Salus per Silentium - Zdrowie przez Ciszę.
Proponowane są turnusy terapeutyczne dla osób zagrożonych chorobami cywilizacyjnymi,
m.in. pracoholików, siecioholików, seksoholików i innych osób zmęczonych współczesną cywilizacją.
Istnieje również możliwość zapoznania się z obyczajowością kamedulską
na płaszczyźnie historycznej i religijnej i dietetycznej w ramach tygodnia kamedulskiego.
Dziś w zrekonstruowanych i odnowionych zabudowaniach poklasztornych
znajduje się 50 eleganckich miejsc noclegowych,
dwie sale konferencyjne z pełnym wyposażeniem,
refektarz z możliwością uzyskania pełnego wyżywienia,
wypożyczalnia rowerów,
siłownia,
możliwość skorzystania z konsultacji psychologicznej
i masażu.
Otaczający Pustelnię kilkukilometrowy pierścień lasu sprzyja odbywaniu spacerów,
a specyficzny mikroklimat charakterystyczny dla grądowych lasów liściastych
bardzo korzystnie wpływa na kondycję psychofizyczną odpoczywających u nas gości i rekolektantów.
Istnieje również możliwość zwiedzania zamków z przebiegającego opodal „szlaku świętokrzyskiego",
pałacu w Kurozwękach, kościołów ze szlaku drewnianej architektury.