NewConnect - alternatywny parkiet Warszawskiej Giełdy - skończył dwa lata. Jak każdemu dwulatkowi, także i jemu należy przeprowadzić bilans, by stwierdzić czy rozwija się prawidłowo, czy może już pojawiły się jakieś zagrożenia lub, co gorsza, jakieś patologie? A może wręcz przeciwnie - jest geniuszem wyprzedzającym we wszystkim swoich rówieśników i konkurentów.
Zastanówmy się na tym, co taki dwulatek powinien umieć. Przede wszystkim - chodzić i biegać. To drugie może jeszcze wykonywać niezdarnie. Patrząc na rynek NewConnect trudno mu zarzucić, że nie chodzi, czy nawet nie biega. Choć przyszło mu się rozwijać w, delikatnie mówiąc, nie najszczęśliwszym dla nowych przedsięwzięć okresie, chodzi, a czasami nawet żwawo biega. Każdego dnia notowań nierzadko spontanicznie bazgrze wykresy notowań i słupki przedstawiające ilość walorów, które zmieniły swojego właściciela.
Przybywa notowanych na nim spółek, obroty są już znacznie większe niż w pierwszych miesiącach funkcjonowania, a i płynność na wielu walorach się poprawiła. W ciągu dwudziestu czterech miesięcy życia, na palcach jednej ręki, można policzyć te miesiące, w których na naszym ASO nie pojawił się nowy emitent.
Nasz dwulatek powinien też próbować podskoczyć i rzeczywiście usiłuje. Co prawda na drugie urodziny nie przeskoczył poprzeczki liczby 100 spółek notowanych, ale już jest bardzo blisko. NewConnect nauczył się też wchodzić po schodach i to nic, że jeszcze prowadzony za rękę przez swojego mentora, czyli parkietu giełdowego. Wszak dwulatkowi wolno w tym zakresie korzystać z pomocy innych, zwłaszcza jeżeli po schodach kroczy się krokiem przestawnym (to też wymóg dla dwulatka) razem ze spółką, która zmienia miejsce notowań z rynku alternatywnego na rynek równoległy.
Dwuletnie dzieci powinny też naśladować dorosłych i starać się im pomagać w prostych czynnościach. To NewConnect robi od pierwszego dnia notowań. Naśladownictwo rynku regulowanego zaczęło się już w dniu uruchomienia alternatywnego parkietu. Podobnie jak rynek giełdowy także i nasz alternatywny parkiet zaczął od notowania akcji pięciu spółek. Od razu NewConnect przejął też od rynku giełdowego aspiracje międzynarodowe. Co prawda, jak dotąd, są nim notowane akcje tylko jednej zagranicznej spółki a w poczekalni mamy podobno drugą i to obie czeskie. Spoglądając na sąsiednie „piaskownice" rezultat ten należy przyjąć ze zrozumieniem. Nie można czynić zarzutu, że nie mamy emitentów z Ukrainy, Białorusi, Słowacji czy Krajów Nadbałtyckich. Przecież kryzys doświadczył gospodarki wszystkich tych państw daleko bardzie niż naszą. Tak czy inaczej, NewConnect kopał i rzucał piłkę do ogródka naszych sąsiadów. Najczęściej jednak odbija się ona od murów ciężkich realiów funkcjonowania w obecnej rzeczywistości.
Pocieszające jest też to, że rośnie grono chętnych „do zabawy" z naszym dwulatkiem. Rośnie grupa podmiotów zainteresowanych debiutem na NewConnect. Przyciągają je przykłady spółek, które wcześniej zdecydowały się na ten krok.
Podsumowując, można śmiało stwierdzić, że bilans naszego dwulatka wypada pozytywnie. Wiadomo - oczekiwania wobec NewConnect były większe. Weźmy jednak poprawkę na to, że jest on częścią naszego rynku kapitałowego. Trudno zatem oczekiwać, że ten młody organizm będzie rozwijał się w oderwaniu od innych jego segmentów. Perspektywy tego rynku też wydają się dobre, zwłaszcza, że nie omijają go trendy panujące na giełdowym parkiecie, o czym świadczyć mogą wzrosty odnotowane przez oba rynki.