Zapukałem do pewnej firmy, by zapytać czy mogę im pomóc, odbyć jakąś praktykę czy coś... zgodzili się – hura. Były wakacje moi znajomi wypoczywają, upał a ja lecę rano do na drugi koniec miasta by zobaczyć jak firma pracuje „od środka”. No i nie wytrzymałem... uciekłem stamtąd... niby wszystko było w porządku, ale jakoś nie umiałem zrozumieć stosunków międzyludzkich panujących w tej firmie i tych dziwnych narzekań w sumie nie wiadomo na co. Może to ze mną coś nie tak, może zbyt wrażliwy jestem na innych ludzi, a może zwyczajnie mi atmosfera nie pasowała, w każdym razie wiedziałem, że dłużej tam nie wytrzymam.
Nici więc z moich planów... miałem zdobyć jakąś praktykę itd. a tu obudziłem się pewnego ranka i co? I znowu nic... tylko ten komputer stojący na biurku koło łóżka... kilka książek na szafkach... dostęp do uczelnianej biblioteki (w wakacje na szczęście czynna była) tak się zaczęło!
Usiadłem i znalazłem informacje o możliwości zarobku na programach partnerskich, przeczytałem o „kokosach” i itd. Miałem kilka złotych - na zakupi pierwszej domeny mi wystarczyło... na hosting niby też, ale jakiś totalnie tani, który padł za kilka tygodni (bo to zdaje się nawet firma nie była...). W każdym razie w momencie w którym padał (admin się przestał odzywać) moja strona już działała i wyglądała jakoś, szybko więc znalazłem sponsora – właściciela innego porządniejszego hostingu.
Zbliżał się koniec wakacji, moja strona działa... z zarobków chyba 2 zł, w jednym z programów partnerskich. Do tej pory pamiętam ten dzień, kiedy wróciłem do domu po spotkaniu ze znajomym, któremu opowiedziałem o moich planach zarabiania pieniędzy na programach partnerskich, zalogowałem się na jeden z nich, jak zwykłem to robić codziennie od dwóch miesięcy, a tam prawie 50 zł. Nabrałem wtedy takich chęci do pracy, że nie zastanawiając się wiele wykupiłem za to kolejną domenę i postawiłem drugi już serwis, który już po tygodniu zaczął przynosić pierwsze grosiki, a po roku istnienia daje kilkanaście zł dziennie za sam byt.
Dziś już jestem po studiach... założyłem firmę i utrzymuję się przede wszystkim z zarabiania na stronach internetowych. Nie są to jakieś kokosy, ale tyle by wystarczyło na godziwe w miarę spokojne o zarobek życie. No i to by było na tyle :)
A napisałem dziś do Ciebie, z tego względu, że poprosiłem wydawnictwo o chwilową obniżkę ceny mojej książki aż o 50%. W książce opisałem swoje doświadczenia i obserwacje dotyczące zarabiania na programach partnerskich. Niby przy okazji moich urodzin, a tak naprawdę przy okazji początku wakacji, bo ten okres właśnie uznałem za najlepszy na start w programach partnerskich, bo zawsze powstaje pytanie jak go wykorzystać! A wykorzystać go można tak jak na moim przykładzie, z myślą o przyszłości :)
A jakby tego było ten okres jest najlepszy z innego względu, zawsze po wakacjach od września zaczyna się prawdziwy „ruch w polskim internecie”. I to właśnie od września do wiosny idzie tu najlepiej zarobić, dlatego też trzeba się dobrze przygotować na sezon :) I tak jak rolnik sieje na wiosnę by w lecie plony zbierać, tak w internecie warto posiać na wakacje by w jesieni i na zimę coś zebrać.
USUŃ TO: Powyższy tekst (ze zmianami stylistycznymi, linkowymi - wyjątkowo możesz usunąć linki itd. jeżeli coś byś zmienił) możesz wykorzystać do jutrzejszej promocji :)