Najwięcej soli dostarczają sery żółte, konserwy mięsne i rybne, ryby wędzone, wędliny, mieszanki przyprawowe, zupy w proszku. Źródłem jej dużej ilości jest też żywność typu fast-food- frytki, pizza, hamburgery, hod-dogi.
Powinniśmy ją ograniczać, ale mniej nie znaczy wogóle. Sól jest nam przecież potrzebna. Smakują nam solone potrawy, co potwierdza tezę, że potrzebujemy soli. Szkodliwa jest jednak jej nadmierna ilość, która przyczynia się do powstawania wielu groźnych chorób: nadciśnienia tętniczego i udarów mózgu, powoduje też obrzęki i opuchliznę ciała. Dzienna dawka spożycia soli to płaska łyżeczka od herbaty. Polacy jednak spożywają jej zdecydowanie za dużo, przekraczają dwie łyżeczki, przy jednej zalecanej. Jemy za dużo soli, ponieważ większość zapomina, że znajduje się w większości produktów.
Zamiast zwykłej soli, czyli czystego chlorku sodu, używajmy soli kuchennej o obniżonej zawartości sodu. Sole: kłodawska, zabłocka lub morska są też dodatkowo bogatsze w jod i brom. Ograniczenie dodatku soli podczas przyrządzania potraw będzie łatwiejsze, jeżeli wykorzystamy naturalne przyprawy ziołowe: świeże i suszone, by uatrakcyjnić smak i zapach różnych dań. Dobre rezultaty daje stosowanie takich przypraw jak: bazylia, estragon, kminek, tymianek, rozmaryn i imbir. Większośc z nich kupimy w doniczkach w każdym supermarkecie.
Problem pojawia się w momencie kiedy daną potrawę lub mięso mamy doprawić określonym rodzajem i ilością ziół i przypraw. Tutaj robią się schodki, większośc z nas tak przyzwyczaiła się do soli, że przyprawy stanowią tabu. Napiszę wam jakie przyprawy pasują idealnie do określonego rodzaju mięs. Ryby idealnie będą smakować, kiedy dodamy do nich odrobinę rozmarynu, majeranku bądź liścia laurowego. Jeśli chodzi o drób, wedle uznania można dodać: kminek, estragon, bazylię, majeranek. W parze z wołowiną świetnie będą się czuły: tymianek, bazylia, liść laurowy lub szałwia.
Najlepiej jednak starajmy się po prostu unikać dosalania potraw :-)