Chyba raczej nie, bo po raz kolejny okazuje się, iż z pragmatyzmem i interesem całego ogółu wygrywa lobbing, chciwość, brak strategicznego myślenia, spojrzenia ponad partykularne korzyści, niewiedza i tak mógłbym wymieniać bez końca. W czym rzecz. W programie rozwoju Polski Wschodniej na lata 2007-2013 przyznano ok. 50 000 000 EUR na budowę nowych tras rowerowych w Polsce północno-wschodniej. Wydawać by się mogło iż tak ogromne środki, przy tak rygorystycznych kryteriach ich wydatkowania muszą być wydane w sposób racjonalny. No właśnie niestety tylko się tak wydaje, bowiem władze województwa Warmińsko-Mazurskiego zatwierdziły przebieg trasy rowerowej pomijającej najpiękniejsze, najcenniejsze i bodaj najważniejsze
atrakcje Mazur. Mowa tu o południowej części Mazur, gdzie występuje bodaj najwięcej "magnesów" dla turystyki, nie tylko rowerowej:
1. Święta Lipka
2. Ruciane Nida
3. Mikołajki
4. Krutyń
5. Giżycko
i dużo, dużo więcej.
Na tym obszarze koncentruje się ok. 85 % całego ruchu turystycznego, właśnie między innymi przez te atrakcje, tymczasem planowana trasa pomija zupełnie te tereny i ma prowadzić wariantem północnym, gdzie rowerzyście stanowią tylko kilka % ogólnej liczby rowerzystów na Mazurach.
I tutaj rodzi się pytanie, czy planowana inwestycja spowoduje lawinowy wzrost turystów rowerowych na Mazurach? Wzrost tak, ale niewielki, bowiem trasy rowerowe to nie wszystko, a atrakcji nie da się przenieść.
Czy to nie jest marnotrawstwo publicznych pieniędzy ?