Rozdział 6
Dom Maryny składał się z dwóch pokoi i kuchni. Najstarszy brat, Jacek, miał już swoją rodzinę i wyprowadził się z domu — podobnie jak starsza siostra, Justyna, która miała również jedno dziecko. Reszta rodzeństwa albo pracowała, jak Maciek i Damian, albo się uczyła, jak Joasia i Katarzyna. Marynie trochę było żal straconej pracy licencjackiej, w końcu zostały jej tylko trzy miesiące do obrony. No i nauczenia się na egzamin stu pytań i odpowiedzi, które były już opracowane przez kolegów. W domu postanowiono więc, że Maryna przejdzie na system zaoczny i będzie jeździła do swojego promotora w weekendy. W tygodniu będzie w domu pod czujnym okiem mamy. I w ten oto sposób nasza bohaterka wróciła na wieś.
Rozmowy z głosem w duszy trwały, budowanie innego świata, opartego na innych schematach, postępowało w najlepsze. Zaczęło się więc od tego, że głos w duszy obiecał rozmowy ze zwierzętami. Maryna siedziała sobie rano w najlepsze (przestała już spać do dziesiątej) i patrzyła na kota, aby ten coś do niej powiedział. Było to zadanie bardzo żmudne, gdyż kot tylko miauczał i nic więcej, ale za to głos w duszy gadał za dwóch — przekonywał Marynę, że tak od zaraz to nie ma rozmów ze zwierzętami. Poza tym rozmowa toczyła się w najlepsze. Całe dnie Maryna nic, tylko musiała odpowiadać na pytania, które sama sobie zadawała. Dziewczyna pomału traciła kontakt z rzeczywistością.
Pewnego dnia pomyślała sobie, żeby przeczytać SMS-y swojej siostry, i wzięła jej komórkę. W jej numerach zobaczyła nazwiska i imiona swoich kolegów z roku — i to tych, którzy byli dla niej najbardziej niemili — zaczęła więc podejrzewać swoją rodzinę, że to ona rozpowiedziała wszystkim dookoła, aby na nią uważali. Poczuła gniew na wszystkich wokół, bo przecież wszyscy mają prawo zacząć od nowa i nie wszyscy muszą wiedzieć wszystko o wszystkich, a oni dążyli, żeby zawsze było tak samo — ona, biedna, schorowana dziewczyna, i oni, ludzie dokoła niej, którzy wyręczają ją we wszystkim i wszystko za nią załatwiają. Zrozumiała, że nie ma przyjaciół w swoim domu, że oni wszyscy są przeciw niej, że nie dają jej żyć spokojnie. Tymczasem głos w duszy mówił, że ją kocha i zrobi dla niej wszystko. Szybko się domyśliła, że to był inny głos w duszy. Były ich już dwa.
Maryna, jako osoba bardzo inteligentna, zadała zaraz pytanie, kim są owe dwa głosy w jej duszy. Jeden z nich powiedział, że nazywa się Jakub i kocha ją od dzieciństwa, i czeka na nią już bardzo wiele lat.
To znaczy ile? — pomyślała Maryna.
On zaś odpowiedział:
— Całe sto lat. Tyle anieli, którzy żyją na ziemi, muszą czekać na swoje wybranki, a niektóre jeszcze dłużej.
To jesteś aniołem? — zapytała.
— Tak, jestem aniołem. Moja rodzina zeszła na ziemię z nieba, gdy świat się opamiętał i zamalował przyrodzenia aniołom i bogom w Kaplicy Sykstyńskiej.
Ale anieli nie mają rodzin.
— Ależ mają, moja droga. Bóg jest miłością i nie zabrania aniołom się zakochać, więc jesteśmy tu, na ziemi, i pomagamy ludziom naszą wiarą. Możemy też przebywać w niebie, po prostu idziemy do kościoła i tam znikamy. Budzimy się w niebie i tam też zostajemy, jak długo chcemy. A później tą samą drogą wracamy.
Skąd mam wiedzieć, że ty istniejesz naprawdę? — pomyślała Maryna.
— To bardzo proste, po prostu wiem o tobie wszystko i cię chronię.
Jesteś ciut za stary dla mnie — pomyślała dziewczyna.
— Ależ jestem tak młody, jak dwudziestolatek, większość swojego życia spędziłem w niebie. Tam się też uczyłem. Mój tato mnie uczył, on też jest aniołem, a moja mama jest człowiekiem — powiedział głos.
Skąd wiesz, że to o mnie właściwie chodzi? — pomyślała Maryna.
— Ależ to bardzo proste, tylko z prawdziwym ukochanym możesz porozumiewać się telepatycznie. Tylko jeden ukochany wie o tobie wszystko. A ty wkrótce będziesz ze mną rozmawiać non stop, tylko zaczniesz myśleć w głębszych pokładach mózgu i będziesz jak anioł. My porozumiewamy się telepatycznie, a myślimy w głębszych pokładach mózgu w języku anielskim.
To dlaczego nie wiedziałam o tym wcześniej? — zainteresowała się Maryna.
— Bo tak jest tylko u aniołów i ludzi, którzy zostali związani z aniołami przeznaczeniem.
Aha. Skąd mam wiedzieć, jaki jesteś? — pomyślała.
— To proste. Musimy się spotkać, to ci wszystko opowiem. Na razie nie mogę, bo jestem w rejsie dookoła świata. Jestem marynarzem. Jak dopływam do brzegów, to zawsze się z tobą widziałem. Zawsze wiedziałem, że to ty. Jeździłem za tobą autobusem jak Anioł Stróż. Mam też uprawnienia policjanta i kierowcy autobusu, więc cię zawsze odwoziłem do domu.
Nie wierzę — myślała Maryna. Wszystko jest jakieś dziwne.
— Musisz mi uwierzyć, kochana — powtarzał głos w duszy. — Jesteśmy sobie przeznaczeni, przecież możemy ze sobą rozmawiać z drugiego końca świata. Ja cię kocham, całe życie na ciebie czekałem, a jeśli chodzi ci o mój wiek, to zajrzyj do Biblii, ile żył Mojżesz, to się przekonasz, że wiek jest pojęciem względnym.
Jak masz na imię? — zapytała Maryna.
— Jakub. Zobaczysz, przyzwyczaisz się. Najlepiej o tym wcale nie myśl, kochana. Mieszkam w górach, ale nie w żadnej wsi, tylko na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Mamy tam taką zasadę: gdy ktoś już chce odejść na zawsze z tej ziemi, to umiera i pozostawia po sobie dom. My też mamy dom, który ja zbudowałem własnymi rękoma, wszystko wyrzeźbiłem, bo tak naprawdę to jestem rzeźbiarzem i stolarzem artystą. Pływałem, żeby zabić czas do twojego osiągnięcia pełnoletniości. Trochę długo musiałem na ciebie ciebie, ale się opłacało.
Poza tym czym się zajmujesz?
— Jestem rzeźbiarzem, a bycie rzeźbiarzem to nie taka prosta sprawa. Twój Anioł Stróż już ci opowiadał, że będziesz rozmawiać ze zwierzętami. Wiesz, to jest tak, że jak był bunt aniołów, to wielu aniołów opowiedziało się za diabłem i niektórzy z nich do tej pory nie mogą sobie tego wybaczyć. I oni to właśnie odpowiadają za całą przyrodę, to znaczy każdy z nich odpowiada za kogoś. Na przykład drzewa — te anioły są na ziemi i opiekują się na odległość jakimś człowiekiem. A z kolei zwierzęta to kupa mięsa i urządzenie podsłuchowe. One też opiekują się ludźmi, tylko inaczej. Gdy ktoś zamierza popełnić jakieś przestępstwo, to kot lub pies wiedzą o tym, bo są naturalnymi podsłuchami, ale mogą też przekazywać informacje od anioła do człowieka, wybierają jednak tylko wybrane osoby. Te, z którymi można ciekawie porozmawiać, oraz takie, które nie uczyniły niczego złego w swoim życiu. Bo wiesz, tak tkwić w jakiejś rodzinie i rejestrować wszystko, co człowiek pomyśli… Bo zwierzęta to potrafią. Czasami jednak się zmęczą i chcą sobie pogadać — i ty jesteś właśnie tą osobą.
Ale o czym będę z nimi rozmawiać?
— To zależy od tego, z jakim zwierzęciem będziesz rozmawiać. Na przykład psy to przestępczość. One zajmują się przekazywaniem myśli i śledzeniem prawdziwych przestępstw. Przekazują sobie informacje, ale niestety nie na każdą odległość, jak ruter, który nie ściągnie internetu na dużą odległość, tylko na wskazaną. Dlatego właśnie psy na wsiach są tak potrzebne. I tu zaczyna się twoja rola — na przykład będziesz musiała iść z takim pieskiem na spacer i być przypadkowym świadkiem. Oczywiście, ja cię wszędzie zawiozę.
A koty? — pomyślała Maryna.
— Te śledzą wszelkiego rodzaju wiedźmy. Kiedy dorwą taką, to się schodzącą w to miejsce koty z całej okolicy i zaczynają miauczeć.
I co dalej?
— Normalnie ona kiedyś musi wyjść z tego domu i wtedy kotki ją zagryzają.
O Boże, to straszne, one zabijają…
— Ależ skąd, żeby kobieta stała się wiedźmą, to musi umrzeć jej ciało. Ono jest widzialne, ale obumarłe. Wiedźmy tym grzeszą, że są leniwe, są tak leniwe, że nie chcą się ubierać, tylko zaklęciem — prośbą do diabła — zmieniają sobie strój.
A czy Hogwart istnieje?
— Ależ oczywiście, Bóg w swej dobroci daje tym dzieciom szanse na poprawę w postaci ich nauczycieli, którzy żyją około tysiąca lat. Nauczyciele starają się przez zabawę przekazać tym dzieciom jakieś wartości. Zaczynają od tego, że czynią dobro złymi myślami i czynami, na przykład czarując, używają złych zaklęć, powołują się na czarną magię, ale z czasem zauważają, że czynienie dobra jest fajne. Na początku wykorzystują zabawki typu cofacz czasu, który umożliwia cofanie się w czasie, czyli grzech niezgadzania się z wolą Bożą, zabieranie człowiekowi wolnej woli. I wykorzystują coś takiego, żeby na przykład uzyskać na egzaminie piątkę zamiast czwórki. Z tego, co wiem, będziesz tam nauczycielką. Już kiedyś o mało mi nie zniknęłaś. Wtedy, gdy przechodziłaś przez most na torach. Ten most stanowi granicę między czarną dziurą, dzięki której te dzieci mogą fruwać, a rzeczywistością. Pojedziemy tam razem, ja już tam byłem i było fajnie. Ty masz dar nauczania, dlatego czarna dziura cię potrzebuje. Ale będzie to za jakiś rok, może dwa, kiedy już będziemy razem.
Dlaczego ty tak denerwująco jesteś pewien naszego małżeństwa…
— Bo anioły tym się różnią od ludzi, że wiedzą takie rzeczy, więc ja jestem pewien, że mnie pokochasz. Zresztą, sama widzisz, jak dobrze nam się rozmawia.
A inne zwierzęta? Jakie mają zadanie? Na przykład drób…
— Wszelkiego rodzaju ptactwo przeciwdziała wojnie, czyli stanowi armię aniołów, którzy strzegą żołnierzy.
Wszystko to jakieś dziwne…
— Ależ taka jest prawda, musisz mi uwierzyć i pamiętaj: „Świadomość tego, że jest osoba, która Cię kocha, pobudza każdego ranka. Żaden papieros, czy kawa. Myśl ta otwiera oczy i siłą wyciąga Cię z łóżka, bez względu na to, jak ma wyglądać twój dzisiejszy dzień”… I nie potrzebujesz psychotropów.
Maryna coraz bardziej lubiła rozmawiać z Jakubem, w miarę jak te rozmowy trwały, stawały się coraz dłuższe. Dotyczyły coraz to innych kwestii. Jednym z wielu problemów, jakie zaczęła mieć Maryna, był wiek Jakuba. I choć ten zapewniał ją, że to nie ma na nich najmniejszego wpływu, bo on jest młody duchem, to jednak Maryna nie mogła w to uwierzyć. Myśl, że jej narzeczonym miał zostać stulatek, była dla niej dość nieznośna.