Co ludzi najbardziej unieszczęśliwia? Myślenie o swoim nieszczęściu.

Data dodania: 2007-04-10

Wyświetleń: 8480

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 5

Głosy ujemne: 1

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Co ludzi najbardziej unieszczęśliwia? Myślenie o swoim nieszczęściu. Gdy np. dostaliśmy pilne zadanie w pracy do wykonania na komputerze i musi być ono gotowe „na wczoraj”, to poświęcamy mu się zupełnie i nie mamy czasu myśleć o naszych problemach. Nie czujemy się wprawdzie wtedy szczęśliwi, ale też nie czujemy się nieszczęśliwi. Jeśli zupełnie pochłania nas coś, do czego mamy pasję (np. gra w piłkę nożną), to podczas meczu możemy zaznać przez 90 minut szczęścia.

Jednak w ciągu dnia tylko część wykonywanych przez nas działań pochłania nas zupełnie. Może to być: zabawa z dzieckiem, oglądanie świetnego filmu, rozwiązywanie krzyżówki. Wiele innych czynności nie zaprząta jednak w całości naszego umysłu. A wtedy nasze myśli zbaczają w kierunku tego, co jest w danej chwili dla nas najważniejsze. Jeśli najważniejsze są dla nas nękające nas kłopoty, to zaczynamy myśleć o nich. Myślimy o nich, gdy myjemy się rano w łazience, gdy jemy śniadanie, gdy jedziemy samochodem/autobusem, gdy na chwile przestajemy pisać na komputerze. Tak naprawdę to właśnie tego typu czynności stanowią największą część naszego dnia. I dlatego przez większość dnia myślimy o naszych nieszczęściach.

Co zatem możemy zrobić, aby przestać tyle o nich myśleć? Na pewno nie możemy zrezygnować z wykonywania tych codziennych czynności. To co możemy zrobić, to skupić się na nich w 100 procentach. Zapewne nieraz miałeś okazję obserwować dzieci. One potrafią całkowicie poświęcić się nawet najdrobniejszej czynności. W znakomitym polskim filmie „Jasminium” jest scena, gdy klasztornym korytarzem idzie mnich Zdrówko wraz z 5-cio letnią dziewczynką, która radośnie podskakuje. W pewnym momencie dziewczynka pyta mnicha: - A ty nie skaczesz? Zdrówko odpowiada na to: - A dlaczego miałbym skakać? Dziewczynka na to: - Dla skakania.

Dzieci nie przejmują się tym, co było (nawet jeśli chwilę wcześniej dziecko płakało, bo zraniło sobie kolano) i w ogóle nie przejmują się tym, co będzie w przyszłości. One żyją tu i teraz. Niestety my dorośli straciliśmy tę umiejętność. Bardzo rzadko zdarza nam się zachowywać jak dzieci.

Poznałem kiedyś kobietę, która pracowała na kierowniczym stanowisku. Praca ta była tak stresująca, że w końcu wysiadła ona psychicznie i zrezygnowała z niej. Aby dojść do siebie, postanowiła skorzystać z terapii śmiechem. Tak się poznaliśmy. Ponieważ mieliśmy ze sobą wiele wspólnego, więc zaprzyjaźniliśmy się. Dzięki temu mogłem obserwować jej zachowania i sposób działania przez wiele miesięcy.

Okazało się, że miała ona jakby dwie osobowości. Jedna to była osobowość bardzo silnej kobiety, typowej bizneswomen, która miała bardzo analityczny i krytyczny umysł. Druga osobowość to była osobowość dziecka. Potrafiła ona na powrót stać się dzieckiem, zapomnieć w ogóle o otaczającym ją świecie, o swojej przeszłości i cieszyć się chwilą bieżącą.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że wchodzenie w rolę dziecka było dla niej psychicznym lekarstwem, które pozwalało jej odetchnąć od koszmarów przeszłości. Obserwowanie jej, gdy wchodziła w rolę dziecka było czymś fascynującym. Pamiętam gdy np. kupiła sobie kolorowankę i kredki i wzięła się za jej kolorowanie. Gdy udało jej się odzyskać spokój ducha i komfort psychiczny, sytuacje, gdy stawała się dzieckiem, stały się znacznie rzadsze.

Gdy prowadziłem zajęcia z terapii śmiechem dla osób chorych na raka, to jedno z ćwiczeń poległo na zabawie w dziecięcą grę łapki. Obserwowanie jak dorośli ludzie z poważnymi problemami całkowicie pochłonięci są tą grą i doskonale się bawią, było czymś wspaniałym.

No właśnie. Co zrobić, aby każdy z nas potrafił cieszyć się każdym momentem swojego życia? Na początek polecam przeczytanie książeczki pt. „Cud uważności” (autor Thich Nhat Hanh) Jest ona doskonałą instrukcją i inspiracją, jak to osiągnąć. Podstawowa zasada polega na tym, aby całkowicie skupić się na czynności, którą właśnie wykonujemy. Jeśli myjemy rano twarz, myślmy tylko o tym. Jeśli szykujemy i jemy śniadanie, myślmy tylko o tym, itd. Ważną rzeczą jest, aby robiąc to, dostrzegać pozytywne strony danej czynności. Jeśli myjemy twarz, to skupmy uwagę na miłym zapachu mydła, na tym, jak nasza twarz zyskuje świeżość. Gdy jemy śniadanie, skupmy się na smakowaniu tego, co jemy.

Od razu muszę zaznaczyć, że nie jest to łatwa sztuka i mi samemu udało się na tym polu poczynić zaledwie pewien postęp. Ale warto starać się. Zauważyłem, że wraz z pozytywnym skupianiem się na bieżących czynnościach zyskujemy kilka rzeczy. Pierwszą oczywiście jest to, że nie myślimy o naszych problemach. Drugą jest to, że zaczyna wzrastać jakość naszego życia. Gdy skupiamy się na myciu twarzy, możemy dostrzec potrzebę kupienia lepszego mydła. Gdy skupiamy się na jedzeniu, jemy wolniej (czyli zdrowiej), zaczynamy zastanawiać się, co tak naprawdę jemy i łatwiej jest nam wprowadzić pozytywne zmiany do swojego jadłospisu.

Trzecia rzeczą, którą zyskujemy jest to, że zaczynamy akceptować sytuacje, które wcześniej były dla nas uciążliwe. Gdy chodzenie do sklepu było dla nas przykrym obowiązkiem, to teraz zaczynamy czerpać radość z tego, że idziemy między blokami do sklepu. Jeśli nie cierpimy prasować, to skupiamy się na tym, jak za każdym ruchem żelazka, nasze ubrania stają się coraz ładniejsze. I w końcu czwarta rzecz, którą daje nam pozytywne skupianie się na aktualnych czynnościach, to to, że zaczynamy doceniać najdrobniejsze elementy naszego życia. I gdy wieczorem kładziemy się do łóżka, zauważamy, że tego dnia wydarzyły się dziesiątki pozytywnych rzeczy w naszym życiu. A wtedy nasze problemy przestają nas aż tak bardzo przytłaczać.
Licencja: Creative Commons
4 Ocena