Później było raz lepiej, raz gorzej. Mały musiał nauczyć się dobrze ssać, a ja musiałam nauczyć się prawidłowo przystawiać go do piersi. Jesteśmy zdolnymi uczniami i po wielu próbach doszliśmy do porozumienia i każdy jego posiłek był przyjemnością; możliwością zaglądania w jego cudne oczka i przyglądania się jak zasypia, jak marszczy czoło, jak zaciska piąstki. To, co wydawało mi się trudne, ze słyszenia miało być bolesne i niekoniecznie przyjemne, okazało się wspaniałym darem. Także cieszymy się wspólnymi chwilami już ponad pół roku.
Miałam małe obawy, jak zachować się w danym towarzystwie, czy to na rodzinnym obiedzie, czy przy znajomych. Ale okazało się, że niepotrzebnie. Wiadomo, że gdy maluch miał spać, szliśmy gdzieś do pokoju, gdzie nikt nam nie przeszkadzał i spokojnie „jedliśmy”. Ale kiedy synek chciał tylko się napić albo chwilkę przytulić do piersi, nie było problemu i karmiłam go w towarzystwie. Oczywiście dyskretnie! Zawsze wywoływało to „achy” i „ochy” :) Lecz jest różnica, gdy karmisz dziecko przy swojej rodzinie i kiedy musisz to zrobić przy obcych ludziach, w publicznym miejscu. Wiele mam wstydzi się, myśląc, że spotkają się z negatywnymi opiniami. Moim zdaniem niepotrzebnie! Przy karmieniu praktycznie nie widać piersi, tylko kawałek skóry. Brodawkę dziecko ma w buzi, a to co widać to tylko spragniony łakomczuszek i prawdziwy cud natury :)
Jakież było moje zdziwienie, gdy na danym forum wpadłam na wątek o publicznym karmieniu piersią. Pewna osoba nie kryjąc obrzydzenia przedstawiła sytuację w restauracji, gdzie to nieszczęsna(!) mama karmiła swoje dziecko piersią. Jak mogła! Gdy wokół ludzie chcą spokojnie zjeść! Niedopuszczalne i odrażające!
Przyznam, że byłam ogromnie zaskoczona. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym aż tak głęboko. Nie zdawałam sobie sprawy, że są osoby, które tak źle na to reagują, dla których jest to poważny problem. Oczywiście rozumiem, że nie każdemu musi się podobać widok karmiącej mamy, ale moim zdaniem, każdy powinien to uszanować. To naturalne i piękne!
Oczywiste jest, że mama planując wyjście ma na uwadze, żeby dziecko było najedzone. Ale zdarzają się sytuacje, kiedy maleństwo chce do piersi nie z powodu głodu. Chce się napić, przestraszyło się czegoś i potrzebuje bliskości. Powodów jest wiele. Kiedy mama karmi w miejscu publicznym, powinna to robić dyskretnie. I wierzę, że każda mama tak robi. Wystarczy odpowiednio się ubrać, mieć przy sobie flanelową pieluszkę, apaszkę, chustkę, aby zakryć dodatkowo pierś i nie ma żadnego problemu. Ja osobiście spotykałam się raczej z życzliwością i uśmiechami obcych osób, bo sama nie podchodzę do tego negatywnie, wiem jak się zachować i uważam to za naturalne.
Kobieta szykowała się na przyjście swojego dziecka długi czas, przez dziewięć miesięcy dbała o siebie, a tym samym o maleństwo w brzuchu, żywiła je i kołysała, bezpiecznie przeprowadziła na ten świat przez ciężki poród, a teraz jeszcze potrafi wykarmić dziecko, dając mu najlepszy pokarm, jaki może dostać. Czyż to nie wspaniałe ?!
Wierzę, że ludzie są życzliwi. Że wyjątki zdarzają się rzadko. Przyjrzyjmy się głęboko i zobaczmy w karmiącej mamie cud natury. Więcej zrozumienia i uśmiechu życzę wszystkim, którzy spotkają na spacerze mamę z dzieckiem przy piersi. A mamom proponuję podczas karmienia zaglądać w śliczne oczka swojego maleństwa, a nie szukać ludzi, którzy na was patrzą.
Magdalena Batorowicz