Narodziny, dorastanie, śmierć. Nie ma innego wyjścia.Powstała nowa powieść Elżbiety Walczak o życiu i zmaganiu się z chorobą Alzheimera.

Data dodania: 2019-08-12

Wyświetleń: 595

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

LITERATURA - KOMEDIA - DRAMAT

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Godziny innego żywiołu (fragment powieści).

Grigorij wyjął z szafy instrumencik. Ela bała się tych momentów, ponieważ jej ojciec kiedyś grał na gitarze, ale z racji wieku talent się ulotnił. Pamiętał tylko trzy chwyty E-dur, C-dur i A-mol. To nie miało żadnego wpływu na jakość biesiad. Towarzystwo uwielbiało jego muzykowanie.- Ela nastrój tatusiowi gitarę – Grigorij zrobiłby to sam, ale też zapomniał, do czego służy ten instrument, wolał bałałajkę. Ela wydymała usta ze złości, zamknęła się w sobie i wzięła do ręki ustrojstwo. – Tato, tylko proszę, nie zerwij strun. – Prośby na nic się zdały. W tym wykonaniu była moc i bisowano setki razy. Nawet gdyby pękła struna, to Edward jak Jimmy Page wymiatałby do upadłego. – Elka chcesz dziesięć rubli? – zapytał Edward, kiedy skończył się jego repertuar. Chciała i to jak. – To weź drugą gitarę i trzaśnijmy coś w duecie. Grigorij napisał słowa, zaśpiewamy razem.

Tamara z Izabelą siedziały z rozmazanym pod oczami tuszem, z pewnością od nadmiaru łez i też skandowały tytuł piosenki. Nie było wyjścia. Dziesięć rubli piechotą nie chodzi.- Masz Ela tekst. Doczytasz się, napisałem po polsku – Grigorij podał małolacie kartkę, na której z pewnością wylądowało kawałek ryby, czy czegoś innego, co przed chwilą jadł. – Doczytasz się? – Ela skinęła głową na tak.- To co, gotowi? Łan, tu. Łan, tu, sri. Pajechali! – Groźny Grigorij nabił rytm po amerykańsku i pojechali z pieśnią, a brzmiało to mniej więcej tak.

Szałandy połnyje kifali

W Odesu Kostja prywoził

I wsje bandużniki wstajali

Kagda w piwnuju on wchodził

Siniejet morje nad gorodom cwiecit

i Konstanin beriot gitaru

i cichym gołosom pajot

(Zapisany fonetycznie przez Grigorija tekst istnieje do dzisiaj).

Zawsze dojeżdżali do Wilna w sobotę, by w niedzielę odpocząć od nadmiaru emocji i uzupełnić brakujące w organizmie płyny. Od poniedziałku stali na ryneczku i negocjowali ceny. Około środy, można już było ruszyć w miasto na większe zakupy.

– Tato dasz mi te dziesięć rubli?

– Jakie dziesięć rubli?

Ela była pamiętliwa, dlatego na wieczorku pożegnalnym nie chciała już robić za szarpidruta, chociaż obiecano jej tym razem stówkę. – Weź moją gitarmochę na pamiątkę naszego spotkania, please. – Grigorij ze łzami w oczach, oddał Eli ustrojstwo. – Zagraj z nami. Nie daj się prosić. Ostatni raz, potem damy ci spokój. Tak pięknie śpiewasz.

Izabela pocałowała swoją córkę w czoło, szepcząc do jej ucha. – Zagraj, zrób to dla mnie. Ja dam ci te dziesięć rubli.

– Sto, mamo. – W Eli się wszystko gotowało na widok tych poczerwieniałych z emocji twarzy. Ich niezharmonizowane ze sobą głosy można było śmiało porównać do wycia łosi albo do jodłowania basenji. Basenji to taka rasa psa. Ni pies, ni wydra. Izabela jednak gdakała jak kura.

Oda do złożonego jaja

Wydłużony dźwięk “bok, bok, bok”, gdy kurka złoży jajo. Czasem jest on wydawany przez kurę, gdy czeka ona na złożenie jaja, a gniazdo jest zajęte!

Rybaczka Sonia kak, kak, kak to w maje

Priczaliw k bieriegu kar, kar, kar karkas

Ona skazała wsie, wsie, wsie was znajut

A ja was wiżu, wiżu, wiżu pierwej ras

– Elka, dawaj szybciej! – Ela szarpała, jak mogła najszybciej. Oni klaskali, pląsali, dziobali się w palce u nóg, ale ni jak nie dało się na tym zarobić.

Kwoczenie

Niski odgłos kwoczenia, za którym zaraz idzie dziobanie Cię w palce, a kura jest cała napuszona.

– Nastroim Edźka gitaru na kurwa jego mać! – Grigorij kwękał, bałałajkał, wył jak basenji, naśladując w tym samym czasie alarmy samochodowe i ćwierkał jak gepart, wpatrzony z uwielbieniem w Edwarda jak Pies Moskiewski Stróżujący.

       Но из этого ничего нельзя было сделать. 

Wszystko cichło około drugiej nad ranem. Zmęczeni życiem bohaterowie kładli się spać, a ich nieludzkie chrapanie, zwłaszcza Grigorija, roznosiło się po domu. Podobnie jak chemia w powietrzu.

Kurze społeczności mają strukturę i rytuały

By w kurzym stadzie panował porządek, ustalona jest w nim hierarchia. Na jego czele stoi kogut – lider. Wokół niego gromadzi się „arystokracja” – zwierzęta bardziej dominujące. Te o niższym statusie społecznym zwykle trzymają się na uboczu. O tym, jak wysoko w stadzie znajduje się dany osobnik, przypomina tzw. porządek dziobania, co oznacza, że kury bardziej podporządkowane obrywają częściej.

– Edźka, posuń się, miałem zły sen. – Grigorij położył rękę na piersiach Edwarda. – Myślałem, że to Tamara. Извините пожалуйста. Śniły mi się chyba kury. Dobranoc.

    Kury, podobnie jak ludzie, miewają dobre i złe sny.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena