Coraz większym zagrożeniem dla środowiska jest powiększająca się dziura ozonowa, efekt cieplarniany wywołany olbrzymią emisją dwutlenku węgla do atmosfery, potężny smog, zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich, zatrucie wód przez nawozy i chemikalia.
Duży udział w emisji dwutlenku węgla mają niestety samochody.
Coraz więcej krajów zwraca na to uwagę, wyznaczając normy emisji spalin.
Tak np. uczyniono już w Stuttgarcie, gdzie samochód przekraczający wyznaczone normy, nie jest dopuszczany do ruchu. I takie przepisy mają mieć zastosowanie niedługo w większości niemieckich miast.
Co w takiej sytuacji ma począć właściciel takiego samochodu? Jedynym rozwiązaniem wydaje się być zastosowanie, osiągalnego od niedawna, dodatku o nazwie MPG CAPs. Służy on do obniżania zużycia paliwa i obniżenia emisji spalin aż do 70%.
Dodatek ten, stosowany od dawna przez NASA i Armię amerykańską, może stać się jedynym ratunkiem dla kierowców, których samochody nie spełniają norm, za niedługo obowiązujących pewnie w całej UE.
Tym bardziej, że nie trzeba kupować drogich urządzeń, bowiem koszt MPG CAPs jest to raptem kilka złotych.
A więc właściciele takich aut, zwłaszcza w Polsce, mogą spać spokojnie.