W przypadku każdego działania na którego powodzenie liczymy, nie tylko biznesowego, konieczny jest dobry plan. To, że innym przed nami się udało nie musi wcale oznaczać, że z nami będzie tak samo. W końcu rynek się nasyci i okaże się, że kolejni chętni do szybkiego zdobycia pieniędzy i być może sławy nie załapią się na pociąg. Najpopularniejsze banki zdjęć chwalą się milionami fotografii i dziesiątkami tysięcy współpracujących aktywnych fotografów. Czy jest tam jeszcze miejsce na jednego więcej?
Odpowiedź jest w zasięgu ręki ale czy będzie twierdząca, czy przeciwnie zależy już tylko od nas samych. Wiem, że brzmi to jak truizm, jak powielanie bajki o amerykańskim śnie, w którym każdy ciężką pracą może osiągnąć sukces. Zdaję sobie doskonale sprawę, że potrzebne jest jeszcze odrobina talentu i szczęście, ale bez wysiłku z naszej strony samo z pewnością nie wystarczy.
Zadajmy sobie więc kilka tyleż oczywistych, co podstawowych pytań:
Czy mam czas, żeby systematycznie robić zdjęcia?
Czy mam czas, żeby zająć się ich obróbką?
Czy mam czas, który trzeba poświęcić na właściwy dobór słów kluczowych?
Czy mam czas na śledzenie trendów w fotografii stockowej?
Czy mam czas na dodawanie najlepiej do kilku banków zdjęć?
O ile odpowiedzi na wszystkie te pytania będą twierdzące, możemy pomyśleć na serio o fotografii stockowej. W przeciwnym wypadku po prostu szkoda naszego cennego czasu, który można poświęcić na coś zupełnie innego, co sprawi nam frajdę i nie przyniesie zawodu po początkowej euforii.
Warto też krytycznie popatrzeć na nasze możliwości. Jakie zdjęcia robiliśmy do tej pory? Czy mamy świadomość swoich zalet i wad oraz czy jesteśmy w stanie dać ilustratorom reklam to, czego oni będą oczekiwali? W tej analizie pomocne będą umieszczane na stockach rubryki zawierające najpopularniejsze zdjęcia w ostatnim tygodniu, miesiącu czy roku.
Zauważyliście pewnie, że duża liczba fotografii dostarczana jest przez stosunkowo nieliczną grupę profesjonalnych firm fotograficznych, w których kto inny naciska migawkę, kto inny zajmuje się scenografią i przygotowaniem modeli / modelek a kto inny dobiera słowa kluczowe i śledzi trendy na rynku. To oni dostają największy kawałek tortu. Większość z nas nie ma co marzyć o podobnym rozmachu i efektach finansowych. Na drugim biegunie są ci, którym czasem coś się uda sprzedać bardziej przypadkiem niż na skutek zaplanowanych działań. Ta grupa jest bardzo zmienna. Jej członkowie szybko się zniechęcają i nawet jeśli nie kasują swoich kont to pozostają tylko formalnie dostawcami fotografii. Pozostaje grupa trzecia, licząca powiedzmy 20 tysięcy fotoamatorów z całego świata, którzy mają na tyle czasu, talentu i samozaparcia aby pracować nad samorozwojem i wysyłać wciąż nowe zdjęcia. To do tej grupy próbujemy się dostać. Jak to zrobić?
Po kilku latach obecności w bankach zdjęć, wydaje mi się, że najlepiej połączyć obserwowanie trendów (choć te bywają kapryśne) z wypracowaniem własnego warsztatu, który daje dobrej jakości zdjęcia a jednocześnie takie, które się w miarę często sprzedają. Łatwiej powiedzieć niż zrobić? Ale na wstępie wspomniałem, że nie jest to zajęcie dla każdego. Co najmniej tysiąc dobrych fotografii w portfolio zapewni dopiero wpływy miesięczne na poziomie kilkudziesięciu dolarów. Idealna sytuacja jest wtedy, kiedy uda się osiągnąć sprzedaż na poziomie 100 USD na miesiąc, bo wtedy będziemy otrzymywali comiesięczne przelewy. To limit ustalony przez większość stocków konieczny do dokonania wypłaty. A nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy, jak wyciągi z konta.
Na dobrą sprawę wysyłanie zdjęć do internetowych banków to ciągła praca, nad wzbogacaniem portfolio i śledzeniem co robi konkurencja. Zajęcie dla tych, którzy opanowali rzemiosło i fotografują dość dużo. Na przeciwnej wadze jest doskonalenie umiejętności i zyski o które przecież chodzi. Sami zdecydujecie czy gra warta jest świeczki.
Na koniec kilka sugestii pochodzących z własnych obserwacji. Największe zapotrzebowanie jest na tak zwane sytuacje biznesowe, tj. fotografie obrazujące życie korporacyjne. Dużym zainteresowaniem cieszą się tła, które można wykorzystać do wielu tematów. Podobnie nowe technologie. Nieśmiertelnym samograjem są wszelkiego rodzaju święta cykliczne, jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Walentynki.
Powodzenia