Jak ciężko nam wyobrazić sobie życie bez ukochanego czworonoga. Karmimy go, głaszczemy, kupujemy zabawki. Tylko dlaczego kiedy krzywda dotyka obce zwierzę, przechodzimy obok niej obojętnie i udajemy, że nic nie widzieliśmy?

Data dodania: 2015-06-01

Wyświetleń: 1240

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie tak dawno temu poznańska Fundacja Koci Pazur umieściła na swojej stronie na Facebooku taki apel:

 

 

 

 

 

 

 

 

To przerażające, że okrutny wobec zwierząt potrafi być nie tylko człowiek, który na co dzień nie ma z nimi nic do czynienia, bo ich nie lubi, uważa za istoty gorsze, mniej znaczące i czujące niż człowiek, ale również taki, który w domu ma własnego pupila i jest do niego przywiązany. Czy nie rozumiemy, że każde zwierzę odczuwa ból, strach? Czy naprawdę ludziom sprawia przyjemność zadawanie cierpienia bezbronnemu stworzeniu i przyglądanie się temu?

Przeraża mnie też podejście do dzieci, tak, jakby one były wyłączone z zasady, że zwierzęta traktuje się dobrze tylko dlatego, że są dziećmi. Ile razy czytam czy słyszę o przedszkolakach które zakatowały ciężarną kotkę albo drugoklasistach z podstawówki, znęcających się metalowym prętem nad bezdomnym psem, włos jeży mi się na głowie. Kiedy rozpoczynam dyskusję na ten temat wśród bliższych lub dalszych znajomych, zwykle słyszę ten sam tekst: daj spokój, przecież to tylko dzieci, one nie wiedziały, one się dopiero kształtują. Takie podejście spowoduje wychowanie małego potwora, który potem urośnie - i co wtedy? Dziś kotka, a jutro? Szuka się przyczyn wszędzie wokół, tylko nie w dziecku, obwinia rodziców, że nie objaśnili dzieciakowi, że zwierzak też czuje. Ja również byłam dzieckiem, wydaje mi się, że takim samym jak my wszyscy, ale nie przypominam sobie momentu, w którym znęcałabym się fizycznie nad jakimkolwiek zwierzęciem. Mamusia nie musiała wtłaczać mi do głowy, żebym nie tłukła psa sąsiada kijem, bo było to dla mnie oczywiste, a rezultat takiego postępowania potrafiłam z łatwością sobie wyobrazić. Zresztą, nigdy nie miałam takich ciągot. Może teraz są inne dzieci?

Mieszkam na zacisznym, położonym nieopodal lasu osiedlu domków jednorodzinnych. Niemal każdy ma tutaj kota wychodzącego, a duża część również małe dzieci, które lubią bawić się na rzadko uczęszczanych przez samochody uliczkach. Ulica pod moim domem zawsze jest pełna ludzi, ponieważ prowadzi do lasu, ulubionego miejsca spacerów. Wiadomo, że część spacerowiczów ma psa i większość prowadzi swego czworonoga na smyczy, taki jest obowiązek. Zdarzają się też właściciele beztroscy, których "pieski" (zazwyczaj sięgające mi co najmniej do pasa) są nadzwyczaj łagodne, kiedy warczą i szczekają to tylko się bawią, a kiedy zaczynają za tobą biec i pokazywać zęby, to nie masz się czym martwić, bo one ci tak naprawdę nic, ale to zupełnie nic nie zrobią. Kiedy taki piesek zobaczy kota, dostaje szału i puszcza się pędem w jego kierunku. Co robi właściciel? Śmieje się i niespecjalnie przekonująco próbuje przywołać psa do siebie. Nie wpadnie na to, że ten kot jest czyjś, że ktoś go kocha i troszczy się o niego tak samo, jak on o psa.

Na ulicy leży pełno progów spowalniających, a znaki krzyczą: 20 km/h, zwolnij, uwaga, dzieci! Na co jednak przydadzą się te wszystkie ostrzeżenia, kiedy kierowca prowadzi terenówkę wielkości czołgu, a znaków spoza przyciemnianych szyb nie dostrzega. Z 20 km/h robi się nagle 80. A to już stanowi poważne zagrożenie życia. Dla człowieka, a co dopiero dla małego kota.

Kiedy połączyć te dwa nieciekawe czynniki - wielkiego psa spuszczonego ze smyczy przez obojętnego właściciela oraz rozpędzony samochód i uzmysłowić sobie, że to wszystko dzieje się na osiedlowej uliczce pełnej dzieci i kotów, nietrudno wyobrazić sobie rezultat. Niestety, los chciał, że w rezultacie ten splot wydarzeń dotknął akurat mojej dwuletniej kotki, z którą byłam ogromnie zżyta i która chodziła za mną jak cień. Ani właściciel psa, który pogonił ją na śmierć, ani kierowca terenówki nie zatrzymał się. Zero reakcji. Nie jest łatwo przeoczyć leżącego w kałuży krwi białego kota z wyrwanym okiem i zmiażdżoną czaszką. Ale, jak widać, da się.

Pomyślmy czasem, zanim wykonamy jakiś krok. Zastanówmy się na spokojnie. Postarajmy się zrozumieć, że każda żywa istota czuje to samo, co my. I pamiętajmy, że ci, którzy nie mają empatii do zwierząt, nie mają jej wcale, jak powiedział Ricky Gervais.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena