Kolejnym sposobem na wyrażanie siebie, a przy okazji powiększeniem swojego majątku, jest otwarcie własnej linii perfum. Skwapliwie wykorzystują to gwiazdy, których autorskie zapachy rozchodzą się z półek sklepowych w zastraszającym tempie.
Pasja, a może to trend panujący w Hollywood przyczynił się do eskalacji tego zjawiska? Jedno jest pewne: to bardzo dochodowy interes i to z pewnością dobro materialne jest jednym z głównych czynników takiego stanu rzeczy. Nieważne, czy to Los Angeles, Paryż, Madryt czy Warszawa, perfumy znanych osobistości zawsze cieszyć się będą dużym powodzeniem, tym bardziej, że są one tańsze od ekskluzywnych fiolek renomowanych domów mody.
Niebawem o wiele łatwiej będzie policzyć gwiazdy, które nie mają własnej marki kosmetyków. Antonio Banderas sygnuje swoim nazwiskiem przeszło 34 rodzaje perfum. Jeniffer Lopez oraz David i Victoria Beckhamowie, którzy oprócz linii odzieżowej wypuścili na rynek także swój autorski zapach, mogą pochwalić się kolekcją 19-stu rodzai. Nieco ,,gorsze'' w tym rankingu są Paris Hilton i Naomi Campbell – odpowiednio 16 i 15 odmiennych modeli.
Jakie zyski przynosi ten biznes? Niebotyczne. Zapach ,,Beyonce Heat'', który zadebiutował na rynku handlowym w 2010 roku, sprzedał się w ciągu pierwszej godziny 72 tysiące razy. Do tej pory przyniósł przychód szacowany na 400 milionów dolarów.
Inna gwiazda muzyki pop, Britney Spears, dzięki swojej marce perfum wzbogaciła swoje konto bankowe o dodatkowe 220 milionów dolarów.
Jednak największą progres finansowy zanotowały Lady Gaga oraz skandalistka Paris Hilton. Obie na promowanych przez siebie flakonikach zarobiły ponad półtora miliarda dolarów.
Ogrom sytuacji podkreśla protoplastka firmowania swym nazwiskiem zapachu, będąc jednocześnie personą zupełnie niezwiązaną z branżą perfumeryjną. Osobą tą jest ikona kobiecości lat 60-tych ubiegłego wieku, Elizabeth Taylor. Gwiazda kina, która wypuściła w 1991 roku zapach ,,White Diamods'', rozsławiając zarazem firmę jubilerską męża, otrzymała z tego tytułu potężną gratyfikację finansową, wynosząca ponad miliard dolarów, czyli... więcej, niż zainkasowała za wszystkie swoje filmy razem wzięte.
Świat showbiznesu żywi się konsumpcjonizmem, a stagnacja jest dla niego najbardziej kosztowna. Rynek perfum okazał się być dla tej bezwzględnej ,,maszyny'' świetną alternatywą. Przecież każdy wie, że najsilniejszym feromonem znanym ludzkości jest gotówka. Dużo gotówki.