Po pierwsze: zadecyduj, umowa o pracę czy działalność gospodarcza.
Własna działalność gospodarcza kusi: wolnością w podejmowaniu decyzji, elastycznym czasem pracy, a także – większymi zarobkami. Bo nawet jeśli pracujesz na etacie, to po przejściu na własną działalność gospodarczą możesz u swojego pracodawcy wynegocjować wyższe wynagrodzenie.
Ale jeśli na serio myślisz o emeryturze, to nie będzie dla Ciebie najlepsze rozwiązanie. Bo nawet jeśli wystawisz faktur na pięć tysięcy netto w miesiącu, to składka na emeryturę będzie pobierana ze składek ZUS, które odprowadzasz co miesiąc. Niestety przy prowadzeniu działalności gospodarczej przez wiele lat oznacza to bardzo niską emeryturę.
Dlatego też: jeśli myślisz na poważnie o emeryturze, to albo upieraj się przy umowie o pracę, albo dużo oszczędzaj.
Po drugie: oszczędzanie, oszczędzanie, oszczędzanie.
Oczywiście – jaka jest przyjemność z zarabiania pieniędzy, jeśli się ich nie wydaje? Natomiast faktycznie dobrze jest wyrobić sobie nawyk oszczędzania, co pozwoli Ci realizować Twoje marzenia nawet wówczas, gdy zarobki po przejściu na emeryturę poważnie się zmniejszą.
Po trzecie: zainteresuj się produktami finansowymi.
Lokaty, konta oszczędnościowe, fundusze emerytalne, IKE/IKZE... te wszystkie produkty finansowe nie tylko przymuszą Cię do regularnego oszczędzania pieniędzy, ale także – sprawiają, że oszczędności na Ciebie pracują. Z myślą o emeryturze najlepsze pewnie będą: konta emerytalne IKE/IKZE albo... ubezpieczenie na życie i dożycie, gdzie sporą część składek możesz przeznaczyć właśnie z myślą o oszczędzaniu i inwestowaniu.
Po czwarte: masz kredyty? Spłać je jak najszybciej!
W dzisiejszych czasach posiadanie kredytu hipotecznego jest już standardem. Większość osób uważa go za kulę u nogi... Dlatego też lepiej jest go spłacić jak najszybciej! Warto nawet każdy odłożony tysiąc złotych wpłacać do banku na poczet szybszej spłaty hipoteki, aczkolwiek różnica w racie jest odczuwalna przy wpłaceniu naraz dziesięciu tysięcy. Wówczas rata kredytu może się obniżyć o sto – sto pięćdziesiąt złotych (to oczywiście w zależności od wysokości raty i okresu kredytowania). Te pieniądze można potem przeznaczyć albo na ubezpieczenie na życie, albo odkładać z myślą o kolejnej nadpłacie kredytu... i tak w kółko, aż do pozbycia się kredytu:)