Niedostępny szczyt Tramén Tepui (http://wenezuela.esri.pl/flexviewers/wenezuela2/), którego wysokość wynosi 2726 metrów, został po raz pierwszy zdobyty w styczniu 2012 roku przez doświadczoną grupę eksploratorów-przyrodników z Polski i Wenezueli.
Członkom ekspedycji udało się odkryć aż trzy nowe gatunki endemicznych motyli oraz rozpoznać nowy, również endemiczny, gatunek żaby! Pomocy przy identyfikacji nowych gatunków motyli udzieliło Muzeum Zoologiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– To ważne odkrycie naukowe, nie tylko dlatego, że dokonali go Polacy, ale głównie ze względu na przybliżenie nas do odpowiedzi na jedno z najważniejszych aktualnie pytań światowej biogeografii: skąd pochodzi niezwykła, endemiczna fauna i flora obszaru Pantepui? – mówi Izabela Stachowicz, biolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkini wyprawy. – Kraina ta kojarzona była dzięki powieści „Zaginiony Świat” Sir Conan Doyle’a z dinozaurami i ewolucją życia w kompletnej izolacji. Tymczasem nasze odkrycie i coraz więcej badań wskazują na prawdopodobne pochodzenie fauny tepui z obszarów andyjskich. Polska ma długie i wspaniałe tradycje prowadzenia ważnych dla nauki światowej badań w Ameryce Południowej dotyczących Andów i lodowców andyjskich, Kanionu Colca czy eksploracja płaskowyżu Sarisariñama. To są tradycje, które trzeba kontynuować – dodaje Izabela Stachowicz.
Wyprawa została zrealizowana we współpracy naukowej z Muzeum Zoologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz pod patronatem miesięcznika „National Geographic Polska”.
– Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach, przy zaawansowanej technologii i szybko rozwijającej się turystyce wysokogórskiej wciąż można znaleźć rejony nietknięte ludzką stopą, niezbadane "białe plamy"! – mówi Marek Arcimowicz, fotograf i członek ekspedycji.
Rejon, w który udali się członkowie ekspedycji, leży na styku południowo-wschodniej Wenezueli, Gujany i północnej Brazylii. Rozciąga się tam kraina zwana przez biogeografów Pantepui, jedna z najstarszych formacji geologicznych świata. Została ona nazwana przez eksploratorów i przyrodników wyspami na niebie, z uwagi na występujące tam charakterystyczne góry o pionowych ścianach wybijających się nawet do wysokości względnej 1000 m. Pantepui posiada jeden z najwyższych na świecie wskaźników endemizmu i… niedostępności. Piaskowce o ponad 200-metrowych pionowych ścianach otoczone są gęstą, nieprzebytą puszczą. W tych lasach, stawach i strumieniach żyją żaby z pazurami, jaszczurki lubiące kąpiele wodne czy mięsożerne kwiaty.
– Wejście na szczyt poprzedziły dramatyczne okoliczności: dwa dni wcześniej, po drugim ataku wycofaliśmy się niespełna 50 m od szczytu w trakcie wieczornego załamania pogody. Finalnie zostaliśmy zmuszeni do biwaku, doszczętnie przemoczeni, bez schronienia, śpiworów, owinięci w folie ratunkowe, bez jedzenia i picia, przy temp. bliskiej 0°C. To tak, jakby wziąć zimny prysznic we flanelowej koszuli i przemoczonym spędzić chłodną, listopadową noc pod parkową ławką. Zdecydowanie wolę suche, himalajskie mrozy – wspomina Marek Arcimowicz.
Nazajutrz, po powrocie do górnego obozu w okolicy przełęczy ekspedycja podjęła kolejną, ostatnią próbę.
– Namówiłem kolegów na ponowne, niemal natychmiastowe wyjście w górę, tym razem ze śpiworami. Nadal padało. Wiedziałem jednak, że statystycznie, teraz powinniśmy mieć więcej szczęścia i dzięki niewielkiej poprawie pogody tuż pod miejscem, z którego poprzednio zawróciliśmy, o godzinie 15:30 czasu wenezuelskiego dotarliśmy na szczyt – wspomina Arcimowicz.
– Nasza wyprawa, mimo że celem był stosunkowo niewysoki szczyt, była dość skomplikowanym przedsięwzięciem organizacyjno-technicznym i nabrała przez to charakter niemal wyprawy himalajskiej. Różniła się jednak tym, że w przeciwieństwie do Szerpów w Nepalu, to my musieliśmy gotować i żywić naszych tragarzy i przewodników. Jednak szczególną specyfiką w działalności wyprawy była współpraca z miejscową społecznością indiańską. W Nepalu czy Pakistanie są już od lat opracowane procedury organizacji ekspedycji. My byliśmy pionierami na tym terenie, musieliśmy metodą małych kroków, wypracować jak najbardziej optymalne dla obydwu stron zasady współpracy – mówi kierownik wyprawy Michał Kochańczyk, doświadczony podróżnik.
14-tego lutego szczyt zdobyli Marek Arcimowicz – fotograf od zadań specjalnych, współpracownik „National Geographic Polska” oraz dwóch wenezuelskich wspinaczy: Carlos Mario Osorio i Alberto Raho. Wyprawą kierował Michał Kochańczyk – doświadczony podróżnik, lider wielu wypraw, jeden z polskich pionierów wspinaczki w Andach. Nowe dla nauki gatunki odnalazła Izabela Stachowicz – absolwentka Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego, miłośniczka tropikalnych ekosystemów i naukowych wyzwań.
Międzynarodowy zespół wytyczył tym samym pierwszą wspinaczkową drogę, wycenianą przy suchej skale (co na Tramén Tepui jest dość rzadkie) na 6c w skali francuskiej, 6 wyciągów wspinaczkowych dodatkowo walka z górskim lasem "w pionie" sprawiła, że drogę nazwano z języka Indian Pemón zamieszkujących ten region: "Tureta Aikuk Tachitan" (hisz.: Selva Lluviosa Vertical, ang.: Vertical Rain Forest, pol.: Pionowy Las Deszczowy).