Wiedzą o tym chorzy na astmę, alergie i choroby autoimmunologiczne – dla nich sól to niezbędnik kulinarny, zawsze obecny w potrawach. Potwierdza to historia, którą reprezentują uzdrawiacze od wieków stosujący sól jako lekarstwo. Dobry przekaz płynie także z terenów, gdzie trudno o spokojną egzystencję. Mieszkańcy pustyń traktują sól na równi ze złotem, wiedzą bowiem, że jest im niezbędna do przeżycia.
Zaraz! Już widzę twoje niedowierzanie. Nic dziwnego, wielu z nas tak reaguje nie zdając sobie sprawy, że sól to prawdziwy skarb dla naszego organizmu. Ale dlaczego, zapytasz? Wyjaśniam…
Zacznę od wody, bo bez wody – jak wiadomo – nie ma życia. Woda musi dotrzeć do każdej komórki, by usunąć z niej niepotrzebne, psujące harmonię toksyczne odpady metabolizmu. W tej misji pomagają jej dwaj wierni pomocnicy: potas i właśnie – sól.
Tak zwane, somatyczne zatrzymanie wody przez sól odbywa się wtedy, gdy woda odwiedzająca komórki, ma u swego boku dobra znajomą – sól. Ona to zapewnia stałą równowagę wody na zewnątrz i wewnątrz komórek. Dzięki temu organizm działa prawidłowo.
Jeśli jesz dużo warzyw i owoców nie musisz się martwić o potas. Jednak soli warzywnej w nich nie znajdziesz, musisz samodzielnie zadbać o jej obecność.
MECHANIZM DZIAŁANIA SOLI
Regulowanie wody w organizmie to oczywiście nie jedyna zaleta zbawiennego wpływu soli na organizm – na dobre samopoczucie i zadowolenie z życia.
Wiedzą coś o tym wspomniani na początku artykułu chorzy na astmę. Sól to naturalny i skuteczny środek antyhistaminowy – idealny, żeby złagodzić nieprzyjemnie i dokuczliwe ataki astmy.
A co gdyby nerki mogły mówić powiedziałyby o soli? Zapewne to, że sól wspaniale obniża poziom kwasowości. Jednocześnie dostałbyś małą reprymendę na przyszłość: zaniedbanie w tej materii odczujesz także i ty, kiedy zbyt wysoka kwasowość znów zacznie nadmiernie się panoszyć.
Na samo słowo Alzheimer oddziały soli zwierają szyki, by odeprzeć atak tego nieprzyjemnego najeźdźcy, który lubi zakradać się niepostrzeżenie. Dzięki swoim właściwościom sól potrafi usunąć zbędne pokłady kwasu ze środowiska wewnątrzkomórkowego, w szczególności z komórek mózgowych (czyli tam, gdzie Alzheimer lubi się zakradać).
PASZLA WON, KWASOTA!
Sól nie jest kapryśna, nie ma nastrojów, więc nie lubi, gdy ty je masz. Dlatego też jest świetnym środkiem w leczeniu przypadłości emocjonalnych, w tym depresji. A jednocześnie podtrzymuje dobrą passę, gdyż utrzymuje na solidnym poziomie „hormon szczęścia”, czyli serotoninę.
Zatem pamiętaj o szczypcie soli, tylko nie kuchennej, a himalajskiej – tej prawdziwej. Twój organizm ci za to podziękuje.