Jedna z najlepszych projektantek młodego pokolenia, Kas Kryst, została przez nas wyróżniona podczas tegorocznej Złotej Nitki. Podczas rozmowy mówi nam o tym, jak podchodzi do marketingu, czym się kieruje przy tworzeniu kolekcji

Data dodania: 2013-07-08

Wyświetleń: 1430

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Bunt młodych. Wywiad z Kas Kryst, finalistką Złotej Nitki

Jedna z najlepszych projektantek młodego pokolenia, Kas Kryst, została przez nas wyróżniona podczas tegorocznej Złotej Nitki. Podczas rozmowy mówi nam o tym, jak podchodzi do marketingu, co robi, aby zbudować swój wizerunek i jak młodzi twórcy zmieniają oblicze polskiego rynku.

Jej kolekcja „bunch-bunch” na jesień/zimę 2013/2014 jest osadzona na świetnej znajomości stylu ulicy europejskich miast. Przenosi do niedostępnych miejsc, ulubionych przez riderów, mieszkańców tętniących życiem squtów. Kolorystyka jest oparta na czerni, prezentującej się w przeróżnych odsłonach, w zależności od faktury materiałów, których projektantka użyła wyjątkowo dużo, w nieoczywistych połączeniach.

Fashionweare: Obserwujemy Twoją ścieżkę kariery od początku i jesteśmy pełni podziwu. Radzisz sobie znakomicie. Ktoś Ci podpowiada czy sama planujesz działania PR i marketingowe?

Kas Kryst: Bardzo dziękuję. Sama planuję, próbuje i działam ucząc się na własnych błędach.

FWA: Zdradź proszę, podpowiedz innym projektantom, skąd czerpiesz wiedzę?
KK:
Wiedzę czerpię na postawie obserwacji i własnych doświadczeń. Do wszystkiego dochodzę metodą prób i błędów. Myślę, że jestem w momencie, w którym już wiem jak kierować swoją marką i  póki  ta metoda się sprawdza, będę się jej trzymać.

FWA: Twoje ubrania można znaleźć na popularnych pop-up. Moda na takie „wyskakujące”, tymczasowe butiki wchodzi do Polski coraz szerzej. Dlaczego Twoim zdaniem są one tak popularne?
KK:
Myślę, że dzięki targom i pop-up shopom moda otwiera się na ludzi, którzy na co dzień nie posiadają wiedzy na temat polskich marek i projektantów. Dzięki takiej inicjatywie mamy okazje spotkać się twarzą w twarz z klientem, pokazać jakość naszych wyrobów i udowodnić, że nie są wcale droższe od tych sieciówkowych. Uwielbiam bezpośredni kontakt z klientem, bo zawsze uczę się czegoś nowego. Ich uwagi są bardzo cenne i motywują mnie do pracy nad swoim produktem. Chcę robić wszystko coraz lepiej, by sprostać oczekiwaniom własnym, jak i tym narzuconym przez klienta.

FWA: Byłaś obecna na wielu targach, aż w końcu mogliśmy zobaczyć Cię na offie podczas FWP. Pokaz przez niektórych komentatorów był uznany za bez mała najlepszy. Ja dzięki Tobie powróciłam myślą do młodzieńczego buntu. To było bardzo ożywcze. Może zatrzymajmy się przy nazwie kolekcji bunch-bunch ma wiele znaczeń w jęz. angielskim. Co oznacza u Ciebie?
KK:
Dla mnie oznacza bunt, a poza tym ładnie brzmi i uznałam, że pasuje do tej kolekcji. Są to rzeczy proste w odbiorze, do noszenia na co dzień, ale myślę, że dzięki użytym przy ich produkcji tkaninom, są również unikatowe.

FWA: Wychwaliłam Cię pod niebiosa i ostrzegam, że będę kontynuować… Rewelacyjny ruch kojarzenie odzieży z dodatkami. Do bunch spodni, bluzek, spódniczek, dodajesz plecaki, torebki. Powiedz o nich kilka zdań – jakieś konkretne inspiracje przy projektowaniu akcesoriów?
KK:
Bardzo dziękuję za tyle słów uznania. Dodatki miały pasować do kolekcji. Inspiracje wzięte wprost z ulicy. Wielkie, trochę przerysowane plecaki do których można przyczepić deskorolki. Cienkie worki-plecaki idealnie nadające się na miasto.

FWA: Jakie materiały są najlepsze do realizacji Twoich projektów?
KK:
Uwielbiam naturalne tkaniny i większość moich projektów wykonuję właśnie z nich. Stawiam na jakość zarówno przy dobieraniu tkanin jak i przy realizacji – konstrukcja i szycie. Do „bunch-bunch” użyłam naturalnych skór, bawełny, wełny ,kaszmiru, ale pokusiłam się również o bardzo niekonwencjonalne tkaniny, jak obiciówka czy bardzo gruba siatka. Lubię różnorodność i łączenie pozornie niepasujących do siebie faktur. Dzięki ograniczonej palecie  barw staram się pokazać jaką moc i siłę ma właśnie tkanina.

FWA:  Zdjęcia, jakimi prezentujesz swoje projekty, są doskonałej jakości, przemyślane, opowiadają historię., jak np. te Dawida Klepadło, pokazujące znakomitą Michalinę Manios, w luksusowym wydaniu streetwear. Współpracujesz ze sporą grupą fotografów. Nie boisz się, że rozmyją Twój wizerunek swoimi wizjami? Z którym z fotografów pracowało Ci się najlepiej?
KK:
Na początku, przy pierwszej kolekcji „Nature of the Nature” współpracowałam z wieloma fotografami i wypożyczałam  ubrania z kolekcji wszędzie gdzie się dało. Myślałam, że to będzie dla mnie najlepsza promocja. Jednak w tym momencie na stałe współpracuję z jednym fotografem, Danielem Jaroszkiem który jest autorem wszystkich moich lookbook’ów. Ubrania wypożyczam tylko wybranym fotografom, do publikacji które uznam za naprawdę ciekawe.

FWA: Jakie plany na przyszłość? Wieść niesie, że młodych, zdolnych, m.in. Twoje produkty, będzie można znaleźć i kupić w centrum Warszawy?
KK:
Dalej chcę się rozwijać, robić dwie kolekcje rocznie i starać się o miejsce na łódzkim Fashion Weeku. Co do miejsca w Warszawie… tak , już niedługo pojawi się miejsce,  nad którym pracuję z grupą wspaniałych i zdolnych projektantów. To będzie nasze miejsce na ziemi. Będzie można przyjść, zobaczyć, podotykać i kupić polską modę, jak również porozmawiać z projektantami i odpocząć przy kawie czytając książkę lub magazyn

Licencja: Creative Commons
0 Ocena