O jakiej sprzeczności mówię? Otóż gdy dwa lub więcej elementów poznawczych nie zgadzają się ze sobą odczuwasz tak zwany dysonans poznawczy.
Ale poczekaj, wiesz dokładnie co nazywamy elementami poznawczymi? Elementy poznawcze to myśli, uczucia, przekonania, wiedza o czymś. Ludzie generalnie są istotami myślącymi racjonalnie, ale gdy w grę wchodzi poczucie własnej wartości są bardziej skłonni racjonalizować swoje nieracjonalne zachowanie. Dość spora grupa ludzi pali papierosy, może Ty też jesteś jednym z nich. Wszyscy powszechnie wiemy, że palenie szkodzi, powoduje mnóstwo groźnych chorób, przyspiesza śmierć itp. Więc dlaczego u licha tyle osób nadal pali, a mimo to nadal nie odczuwają dysonansu?! To proste, gdyby się głębiej nad tym zastanowić to trafne wydałoby się stwierdzenie: jestem mądrym, inteligentnym człowiekiem i dbam o siebie, dlatego nie palę. A co jeśli jesteś palaczem? Przecież nie powiesz: jestem mało inteligentny, nie dbam o siebie!
Dlatego tu pojawia się mechanizm racjonalizacji: i tak na coś umrę,nie wszyscy palacze chorują, mój wujek pali 40 lat i jest okazem zdrowia, mogę skończyć gdy zechce itp.
Oczywiście skoro taki mechanizm działania ludzi odkryli naukowcy, rozpoczęli masę badań które miały udowodnić tego typu twierdzenia. I tak w 1959 roku Jone's i Kohler przeprowadzili eksperyment. Tematem była kwestia segregacji rasowej. Badana grupę podzielono na dwie mniejsze podgrupy:
* pierwsza - ludzie opowiadający się przeciwko segregacji rasowej
* druga - ludzie będący za segregacją
Następnie każdemu z osobna prezentowano serię tych samych argumentów (połowa za i połowa przeciw). Poza tym owe argumenty podzielone były dodatkowo na: sensowne i zupełnie niedorzeczne. Gdyby ludzie mieli zachowywać się racjonalnie to największą uwagę przykładaliby do argumentów sensownych i to bez względu na to czy byliby za czy przeciw. A jakie były wyniki? Uczestnicy zapamiętali argumenty sensowne ale potwierdzające własne stanowisko i bezsensowne potwierdzające stanowisko przeciwne. Nie muszę Ci już chyba tłumaczyć dlaczego?
A co się dzieje gdy podejmiemy już jakąś decyzję i dopiero wtedy pojawia się dysonans? Nie bylibyśmy sobą gdyby radzenie sobie i z tym problemem nie szło nam tak łatwo. Zaczynamy zauważać tylko plusy tego co wybraliśmy, jednocześnie pomniejszając alternatywę odrzuconą. I w wielu przypadkach wcale nie chodzi tu o wybór np. sukienki, czy garnituru... posłuchaj tego:
Istniała kiedyś sekta założona przez Marian Keech, była to kobieta w średnim wieku, która twierdziła, iż otrzymała informację z przestrzeni kosmicznej - konkretnie z planety Celiron, że 21 grudnia 1955 roku świat zostanie zniszczony przez wielką powódź. Na szczęście przybędzie flotylla latających talerzy, żeby uratować Marian i jej bliskich. Keech udało się przyciągnąć małą ale lojalną grupę zwolenników, którzy żarliwie wierzyli w jej przepowiednie i zgodnie ze swym przekonaniem ponieśli wiele ofiar - porzucili pracę, rozdali pieniądze, zerwali kontakty z przyjaciółmi itp. Członkowie stworzyli spokojną, życzliwą grupę.
Co ciekawe unikali oni rozgłosu i nikogo więcej nie starali się nawracać. Rankiem 20 grudnia Marian otrzymała informację z planety Celiron w której donoszono by grupa była gotowa do opuszczenia Ziemi dokładnie o północy. Ale północ minęła i nikt się nie zjawił... członków grupy coraz bardziej ogarniała rozpacz i lęk ale około godziny 4:45 rano Keech rozpromieniła się - właśnie otrzymała informację z planety Celiron, że latające talerze nie musiały lądować na Ziemi - świat został uratowany od kataklizmu dzięki niezłomnej wierze tej małej grupy wyznawców! Wyjaśnienie które przedstawiła Marian było nowym elementem poznawczym, zgodnym z przekonaniami członków grupy, który pomógł zredukować istniejący dysonans. W ciągu 24 godzin zainicjowali oni nową racjonalizację - grupa zaczęła kontaktować się z mediami opowiadając o swojej przepowiedni. Rozdawali ulotki, wygłaszali przemówienia. Dlaczego tak nagle stało się to dla nich ważne? Otóż w momencie gdyby udało im się przekonać bardzo dużą grupę ludzi do swoich racji udałoby się im stłumić poczucie, że postąpili głupio pozbywając się wszystkiego co mieli.
Pamiętaj im ważniejsza i bardziej nieodwracalna decyzja, tym większa potrzeba redukcji dysonansu.
Oczywiście może się tak zdarzyć, że zredukować dysonansu niestety się nie da... Co wtedy? Na to też mamy swoje indywidualne rozwiązanie, specyficzny wentyl bezpieczeństwa: po prostu zaczynamy podbudowywać swoje ego w zupełnie innej dziedzinie.
Takie sytuacje dysonansu spotkały Cię w życiu nie raz. Nawet zwykłe zakupy uruchamiają niejednokrotnie potrzebę racjonalizacji swoich decyzji. Jest to działanie automatyczne i naturalne. Dobrze jednak wiedzieć o istnieniu takiego mechanizmu, a zdając sobie z niego sprawę nie raz uśmiechniesz się pod nosem uświadamiając sobie, że próbujesz się na siłę przekonać, że robisz coś prawidłowo.
Artykuł pochodzi ze strony:
www.e-magine.pl