Pierwsze edycje tego rajdu prowadziły z Paryża do Dakaru. Co roku trasa ta ulegała zmianie, by wyśrubować umiejętności kierowców, stając się dla nich swoistą szkołą jazdy.

Data dodania: 2013-01-28

Wyświetleń: 2002

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ale czemu w ogóle Francuzi i dlaczego do Dakaru? Odpowiedź jest prosta, bo te wszystkie tereny były ich – Francuzów.

Pierwszy rajd Paryż–Dakar wyruszył w latach 70-tych. Była to jednak raczej wyprawa krajoznawcza, rekreacyjna, nie przypominająca dzisiejszego Dakaru. Oblicze rajdu trudnego, niebezpiecznego, zyskał w latach 80-tych. Początki jednak były skromniejsze. Pierwszy rajd zorganizował Hrabia De Dion-Bouton z gazetą Le Petit Parisien. Celem, o dziwo, nie było pobijanie jakichkolwiek rekordów. Chodziło o wyznaczenie nowych standardów, co wiązało się z promowaniem pojazdów benzynowych, nie parowych. Motoryzacja miała być przyjemnością, swoistego rodzaju relaksem, a nie walką umorusanego węglem kierowcy z maszyną.

Każdy taki rajd to była oczywiście wielka szkoła jazdy, ale i ogromnie koszty, a z czasem coraz większe niebezpieczeństwo. Od 1979 roku zginęło ponad 50 osób oraz kilkadziesiąt osób postronnych. To jest największy problem rajdu. Kierowcy jadą tam nie po drogach, lecz wg kompasu. Sami organizatorzy mówią kierowcom przed jazdą: jeśli wpadniesz w poślizg, będziesz dachował, a na drodze masz po prawej stronie kozę, a po lewej dziecko, to jedź w dziecko. Jak zabijesz kozę, to umrze cała wioska, jak dziecko, z rodziną się dogadamy.

Są dwa spojrzenia na Dakar. Pierwsze, że jest to rajd bogatych u biednych. Drugie, że mimo wszystko dzięki niemu przychodzi tam cywilizacja i ludziom tam osiadłym żyje się lepiej. To drugie podejście wydaje się być kontrowersyjne i wynika chyba raczej z chęci usprawiedliwienia własnego poczucia winy, kiedy to samochody jadące przez pustynie spalają 80L paliwa na 100 km, a ludzie tam mieszkający nie mają co na siebie włożyć. Dopiero w takich momentach człowiek  uświadamia sobie różnicę i niesprawiedliwości istniejące na świecie. Tylko czy to coś w nas zmienia? Na chwilę z pewnością tak, tę chwilę refleksji, która może coś zmieni, a to już zawsze jakiś początek.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena