Skazany na bluesa - tymi słowami można określić muzyka-legendę... Ryszard Riedel, gdyby żył, we wrześniu skończyłby 56 lat. Zapewne dalej tworzyłby, to, co kochał. Tworzyłby polskiego bluesa. Dziś możemy jedynie przypomnieć sobie jego niesamowitą twórczość. 

Data dodania: 2012-08-28

Wyświetleń: 1902

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

  7 września 1956 roku, w szpitalu w Chorzowie przychodzi na świat Rysiek Riedel. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że niedługo stanie się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej muzyki. Większość swojego życia spędził w Tychach. Tam się wychował, tam rozpoczynał swoją karierę muzyczną, tam chodził do szkoły. Nie pałał miłością do nauki. Swoją edukację zakończył na 7 klasie szkoły podstawowej. Jak się później okazało, szkoła nie była  potrzebna Riedlowi. Chciał rozwijać się w inny sposób. Jego pasją była muzyka.
  Już w pierwszych latach jego życia można było zauważyć, że niewątpliwie posiada on talent oraz charyzmę. Gdy miał 17 lat, dołączył do zespołu Dżem (ówcześnie - Jam). W tej grupie 6 muzyków Rysiek rozpoczął i zakończył swoją karierę. Śpiewał, grał na harmonijce, a także komponował muzykę i pisał poruszające teksty piosenek. Riedel nigdy nie pobierał lekcji śpiewu. Był samoukiem. Jego teksty, przepełnione emocjami, które dotyczyły zwłaszcza jego samego, do dzisiaj przyprawiają fanów o dreszcze. Fenomenem zarówno Ryśka, jak i samego Dżemu, jest to, że po śmierci lidera niektóre fragmenty tekstów, pisane niegdyś z myślą o innych ludziach, stały się utworami o samym Riedlu. 

  Ryszard Riedel w krótkim czasie zyskał sławę, miał kochającą żonę, wspaniałe dzieci, jednak nie potrafił odnaleźć czegoś, o czym tak często śpiewał. Rysiek poszukiwał pewnego rodzaju wolności. Niestety, odnajdywał ją tylko w stanie narkotycznego uniesienia. Zastanawiając się, dlaczego sięgnął po heroinę, można wysnuć pewne wnioski. Riedel nie potrafił odnaleźć się w świecie, w którym żył. Potrzebował czegoś innego. Nie interesowała go sława czy pieniądze, nie potrafił zrouzmieć ludzi. Wielu jego przyjaciół twierdzi, że nie nadawał się on do tego świata, że powinien był urodzić się wśród Indian, nie wśród białych twarzy. Być może tak jest, Rysiek bardzo często nawiązywał do kultury indiańskiej, ale dlaczego tak bardzo tego potrzebował? Przecież ludzie tak bardzo chcieliby mieć to, co on. Sławę, rodzinę, fanów, zespół... Jednak jemu nie o to chodziło. On czuł się samotny. Dlaczego szukał rozwiązania w heroinie? Na to pytanie nigdy nie pozna odpowiedzi ktoś, kto nie był uzależniony. Po części odpowiedź możemy znaleźć w jego twórczości. "Najgorzej w życiu to samotnym być...", "Po co mi to wszystko, hotele szpan, rywale, a potem strach, że runie to wszystko...", "Muszę przecież wolnym być, abym mógł przed siebie iść..."  - to tylko niektóre z tekstów pokazujących jego uczucia i słabości. Dziś twórczość Ryśka jest kontynuowana przez zespół, jego utwory wciąż są wykonywane, Riedel jest też patronem festiwalu "Ku przestrodze", który przestrzega fanów przed niebezpieczeństwem, jakim grozi branie narkotyków. Chodź Riedel nie żyje od osiemnastu lat, zespół Dżem wciąż gromadzi na koncertach swoich wiernych fanów, którzy przed występami swojego ulubionego zespołu nie pozwalają zapomnieć o Riedlu, skandując hasła typu: "Rysiek, kochamy Cię!" czy "Rysiek, pamiętamy!". Wszyscy jednak świadomi są tego, że gdyby nie heroina, ich idol nadal by żył, koncertował i tworzył fenomenalne utwory.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena