Lista uniwersaliów prezentowych może być długa. Ja chciałbym jednak zaprezentować trochę inny pogląd. Jednocześnie artykuł ten jest głosem sprzeciwu w dyskusji na temat sensowności „uniwersalnego prezentu”

Data dodania: 2012-08-02

Wyświetleń: 1234

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czytając różne poradniki o tym, co się powinno, a czego nie, co można, a co jest niezalecane jako prezent, można dojść do wniosku, że ich autorzy żyją w dziwnej rzeczywistości. Nie ma czegoś takiego jak prezent uniwersalny. Nawet kupując kwiaty, powinniśmy dopasować je do okoliczności czy osoby obdarowanego. Najprostszy przykład: nie kupujemy bukietów, w których jest parzysta ilość kwiatów. Nigdy. Te ostatnie przeznaczone są na pogrzeby, więc sytuacja mogłaby być naprawdę niezręczna. Nie jest więc tak, że nawet najprostszy pomysł jest uniwersalny.

Najdłuższa bodajże lista uniwersaliów ukuta została do okazji ślubu i wesela. To najdłuższy spis absurdów, jaki można w tej materii znaleźć. Cały czas przewija się zastawa stołowa i sztućce. Przydatne, nie przeczę, ale niewiele znam osób, które szczerze potrzebują czegoś takiego i dla których zastawa stołowa za dwa czy trzy tysiące będzie wymarzonym prezentem. To już nie można wymyślić niczego oryginalnego, zafundować młodym lotu balonem albo przejażdżki amfibią? Niech przynajmniej mają jakieś wspomnienia, a nie po dwudziestu latach, jedynie myjąc gary, będą myśleć, co też z tego dostali na ślub. Paranoja.

Aprowizacja XXI wieku wygląda nieco inaczej niż lat 70 i 80. Warto więc do tego zweryfikować listy uniwersalnych prezentów, zarzucić pomysły z kuchennymi drobiazgami w cenie niedrogiego samochodu i pościelą. Zresztą, na co komu 48 talerzy i dwa tuziny ręczników?

Mówi się, że ślub i wesele to uroczystości niepowtarzalne. Warto byłoby więc również postarać się, aby w kwestii prezentów ślubnych nie myśleć stereotypowo, ale wpaść na jakiś naprawdę oryginalny pomysł. Jeśliby zresztą ktoś mnie spytał o zdanie - zaproszony na ślub najlepszego przyjaciela, nie chciałbym kupować mu zastawy kuchennej. To trochę tak, jakby całą długą znajomość sprowadzić do poziomu prymitywnego jednak pomysłu. W końcu, jeśli zaprasza mnie ktoś bliski, mogą odwdzięczyć się za zaproszenie, przykładając się do znalezienia odpowiedniego prezentu. Jest to zresztą obowiązkiem gościa weselnego i osoby zaproszonej na ślub. Nie kupujmy więc prezentów, bo tak każde tradycja, ale niech staną się one dla nas wyrazem przywiązania i uczucia, gdzie pójście po najmniejszej linii oporu po prostu nie przystoi.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena