Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że soczewki zaczynają nosić osoby, które już przez dłuższy czas (przy czym dłuższy czas oznacza tu zazwyczaj co najmniej kilka lat) cierpiały na jakąś wadę wzroku i w związku z tym doświadczały wszelkich niedogodności noszenia okularów. Jakie to niedogodności?
Najważniejszą jest ta, że mówiąc wprost, cały czas mamy coś na twarzy. U niektórych osób szkiełka podtrzymujące okulary na nosie uczyniły wręcz wyraźne wgłębienia w tkance nosa. Odkształciły one przez te lata część twarzy... Oczywiście jest to sprawa, do której się przyzwyczajamy, tak jak możemy przyzwyczaić się do większości nieprzyjemnych rzeczy. Co w żaden sposób nie zmienia tego, że są nieprzyjemne. Myślę że to trochę jak kaganiec dla psa – może się przyzwyczaić, może się nauczyć w nim chodzić, ale jednak zawsze czuje się nienaturalnie. I w dniu w którym człowiek pierwszy raz nakłada soczewki kontaktowe, w końcu pozbywa się tego uczucia. I wie, że już nigdy nie musi powracać do poprzedniego stanu. Daje niezwykle silne pozytywne uczucie, które trudno jest opisać słowami.
A tego typu doświadczenia pozytywnie wpływają nie tylko na chwilowe samopoczucie, ale i na ogólny wizerunek swojej osoby. Jest to wiec rzecz o dużym znaczeniu.
Drugą sprawą jest wygląd. Oczywiście okulary są dziś projektowane przez profesjonalistów i są naprawdę ładne. Ale jednak nie każdemu pasują. Są ludzie o takim wyglądzie, że choćbyśmy nie wiem jak długo dobierali im oprawki, to po prostu lepiej wyglądają bez okularów i koniec. A takie osoby też często przez całe lata były zmuszone do noszenia szkieł. Kiedy więc mogą w końcu się ich pozbyć, jest to dla nich rewolucja w sposobie w jaki postrzegają siebie. Zdobywają większą pewność siebie, poczucie atrakcyjności i wysoką samoocenę. A nie tylko we własnych oczach wyglądają lepiej, a i w oczach innych, co może przekładać się większą ilość pojawiających się szans życiowych różnego rodzaju.