LEGIA - SPORTING 2:2 O to, że legioniści nie wygrali pretensje mogą mieć tylko do siebie. Nie wykorzystali dwóch wspaniałych sytuacji, które sobie stworzyli i teraz będzie potrzebny wynik z Moskwy.

Data dodania: 2012-02-20

Wyświetleń: 1270

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Drużyna Macieja Skorży zaprezentowała się bardzo dobrze, była lepsza od Sportingu stwarzała sobie dogodne sytuacje do strzelenia gola, ale zabrakło skuteczności. Na rewanżowe spotkanie pojedzie bez zaliczki. Michał Żyro i Danijel Ljuboja, obaj mieli doskonałe sytuacje do pokonania bramkarza gości  Rui Patricio, ale tego nie wykorzystali. Legia dwukrotnie obejmowała prowadzenie, jednak po chwili i tak dała je sobie wydrzeć. Oglądając ten mecz miało się wrażenie powtórki ze spotkania ze Spartakiem, kiedy to Legia przez swoje błędy pojechała do Moskwy skazana na porażkę a wszyscy pamiętamy jak to się skończyło.

legia_radosc_sporting_le_470

To miał być najważniejszy mecz w życiu zdecydowanej większości legionistów. I był przynajmniej z takim nastawieniem wyszli na boisko. Skorża od samego początku przeżywał mecz ze Sportingiem. Meczem żyła też cała drużyna, która na początku zaczęła dość nieśmiało, ale gdy już pierwsze emocje opadły legioniści przejęli inicjatywę. Wychodzili coraz wyżej, przejmowali piłkę i zagrażali bramce przeciwnika. Wreszcie prawdziwym kapitanem był Ivika Vrdoljak, odbierał piłkę i świetnie rozgrywał. W porównaniu z rundą jesienną był to zupełnie inny piłkarz. Pierwszy gol padł po stałym fragmencie, dośrodkowanie Macieja Rybusa, nieporozumienie stoperów z Lizbony i lewy obrońca Legii Jakub Wawrzyniak kapitalnym strzałem dał prowadzenie Legii. Marcin Komorowski dosłownie tańczy przy linii bocznej z zawodnikami Sportingu, popisując się kilkoma sztuczkami technicznymi. Legia miała rywala na kolanach należało go tylko dobić. Taką szansę przed przerwą mieli Żyro i Ljuboja, którzy mieli przed sobą tylko bramkarza.

Dobrych zmian po przerwie dokonał Ricardo Sa Pinto i zamiast 3:0, zrobiło się 1:1. Rezerwowy Daniel Carrico wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego najlepszego z pośród gości, Matiasa Fernandeza. Błąd popełnili środkowi obrońcy i Kuciak, którzy do wrzutki wyszli bez przekonania. Legia po starcie gola jakby się podłamała, wtedy do akcji musiał wkroczyć Skorża. Zdjął poobijanego Macieja Rybusa, a wprowadził Jakuba Koseckiego, a za chwilę za Rzeźniczaka wszedł młody zdolny Rafał Wolski. Legia znów wyszła na prowadzenie. Prostopadłe podanie pomiędzy portugalskich obrońców, Rafał wyłożył piłkę Januszowi Golowi, a ten z niewielkiej odległości wepchnął ją do siatki. Kiedy wydawało się, że tylko kwestią minut jest zdobycie kolejnej bramki przez legionistów rywal znów się podniósł. Kilkanaście minut później Andre Santos przepięknym strzałem z narożnika pola karnego nie dał żadnej szansy Kuciakowi i ustalił wynik na  2:2.

Bramki: 1:0 Jakub Wawrzyniak (37), 1:1 Daniel Carrico (60), 2:1 Janusz Gol (79), 2:2 Andre Santos (88).

Licencja: Creative Commons
0 Ocena