Bez względu na to, czy poznajemy drugą osobę przez portal matrymonialny, czy podczas randki w ciemno, początki związku zawsze są różowe. Chemiczne składniki zalewają nasz mózg i nieustannie odczuwamy tęsknotę. Każdą chwilę chcemy spędzać z drugą połówką, rozmyślamy nad przyszłością, liczbą dzieci i wielkością ogrodu we wspólnym domu. Nie dostrzegamy żadnych wad i „usterek” drugiej osoby. Wydaje się być idealna pod każdym względem. Z czasem jednak różowe okulary spadają nam z nosa. Zaczynamy dostrzegać, że profil na portalu matrymonialnym był trochę „stuningowany”. Przeszkadza nam każda drobnostka, coraz częściej się kłócimy. Wkrótce pojawia się myśl: „ a może to nie ten/ta?”.
Rozstania nie są łatwe. Zwłaszcza wtedy, gdy jedna ze stron wciąż kocha. Znacznie łatwiejsza jest sytuacja, kiedy to do rozstania dochodzi za zgodą obu stron. Obie osoby dochodzą do wniosku, że uczucie się wypaliło i nie ma sensu brnąć dalej w taki związek. O wiele trudniej jest wówczas, gdy partner wciąż darzy nas uczuciem. Wówczas w naszej głowie kłębią się przeróżne myśli. Jak zerwać, żeby go nie zranić? I czy to w ogóle jest możliwe? A może jednak zostać z nim, skoro tak bardzo nas kocha? Wbrew pozorom w wyniku rozstania najczęściej cierpią obie strony. Osobę, która zdecydowała o zerwaniu, często dręczy poczucie winy, czasem lęk, czy partner sobie poradzi bez nas. Natomiast dla osoby opuszczonej nierzadko zerwanie jest jak koniec świata. Nie widzi sensu życia bez tego jedynego/tej jedynej. Czasem zdarza się jednak, że zerwanie jest… wybawieniem. Taka sytuacja ma miejsce wtedy, gdy związek był toksyczny. Po wyrwaniu się z takie relacji osoba uzależniona psychicznie od partnera początkowo czuje się zraniona i porzucona, z czasem jednak okazuje się, że rozstanie było tak naprawdę najlepszym wyjściem.
Większość osób przechodzi po rozstaniu przez kilka etapów. Na początku jest przeważnie rozpacz i smutek. Pojawia się często także gorycz i obwinianie partnera, co może przerodzić się też w nienawiść. Z czasem opuszczona osoba zaczyna obwiniać również siebie. Takie zrzucanie winy na siebie jest tym silniejsze, im niższe jest poczucie własnej wartości. Kolejny etap to najczęściej chęć pokazania drugiej osobie, co straciła, decydując się na zerwanie. Szczególnie widoczne jest to u kobiet, które nagle zmieniają fryzurę, kupują nowe ciuchy, robią się na bóstwo. Powoli porzucona osoba dochodzi do siebie i zaczyna rozglądać się za nowym partnerem, np. przez portal matrymonialny. Oczywiście etapy te mogą być różne u różnych osób, mogą trwać kilka tygodni czy kilka miesięcy w zależności od tego, jak bardzo byliśmy zaangażowani w związek.