W marcu  2009 r.    Kampania na rzecz Bezpiecznych Kosmetyków,  będąca koalicją różnych instytucji: Zdrowia publicznego,  edukacyjnych, religijnych, pracowniczych oraz grup konsumenckich ogłosiła niepokojący raport na temat  kosmetyków do pielęgnacji dzieci podczas kąpieli.

Data dodania: 2011-06-14

Wyświetleń: 2637

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Przetestowano grupę 48 produktów wiodących marek w poszukiwaniu dwóch konkretnych substancji chemicznych uważanych za kancerogenne: formaldehydu i 1,4-dioksanu. Okazało się, że ogromna większość z badanych kosmetyków zawierała przynajmniej jeden z nich.

Rakotwórcze płyny do kąpieli?

Wnioski płynące z tego odkrycia nie są jednoznaczne. Podczas gdy większość ekspertów uważa, że ​​śladowe ilości szkodliwych substancji chemicznych nie stanowią zagrożenia dla ludzi, inni twierdzą, że skumulowany efekt stosowania kilku zanieczyszczonych produktów nie był nigdy badany. Pojawia się więc palące pytanie: Jeśli dziesiątki produktów dla niemowląt  zawiera szkodliwe substancje chemiczne, jak wiele innych produktów zawiera je także? Czy Twój żel do kąpieli faktycznie powoduje raka? Kontrowersje wokół bezpieczeństwa kosmetyków są bardzo duże. Wiele potencjalnie niebezpiecznych substancji chemicznych stwierdzono w produktach takich jak mydła, dezodoranty i szampony. Niektóre z zawierających je kosmetyków opatrzono ostrzeżeniami na opakowaniach, inne zostały zakazane, część wycofano z produkcji. Jednak spora część tych substancji ciągle pojawia się na sklepowych półkach w różnych produktach.

 

Eksplozja.

 W rezultacie mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją zapotrzebowania na kosmetyki naturalne, które zwiększa się pięć razy szybciej niż popyt na tradycyjne kosmetyki (dane z 2008 r.).  Firmy zajmujące się marketingiem uważają, że ma to więcej wspólnego z obawą o własne bezpieczeństwo niż ze względami ekologicznymi. To jasne, że ludzie biorą sobie do serca bezpieczeństwo kosmetyków. Ale czym właściwie są te "naturalne kosmetyki”? Czy naprawdę są bezpieczniejsze? A nawet, czy naprawdę są naturalne?

 

Trochę terminologii i trochę trudnej chemii.

Proste dzielenie kosmetyków na "naturalne" i "konwencjonalne"  byłoby daleko idącym uproszczeniem. W rzeczywistości zróżnicowanie kosmetyków pod tym względem jest znaczenie bardziej skomplikowane i wygląda mniej więcej następująco:

 „Naturalne” - Niektóre składniki pochodzą z natury (nie są syntetyczne).
 

„Całkowicie naturalne” - Wszystkie składniki pochodzą z natury.

„Ze składników organicznych” - większość składników spełnia standardy "organiczności", co oznacza, że ​​zwykle nie są używane w uprawie roślin będących ich źródłem syntetyczne pestycydy, a składniki aktywne uzyskiwane są w trakcie przyjaznych środowisku procesów technologicznych.

„Organiczne” - Prawie wszystkie składniki spełniają "ekologiczne" standardy.

„W 100 procentach ekologiczne” - Wszystkie składniki spełniają "ekologiczne" standardy.

Powyższa terminologia jest jeszcze bardzo luźno zdefiniowana. Nie ma jednego standardu definiującego "naturalne" lub "ekologiczne" kosmetyki. Tak więc w niektórych przypadkach, taka etykieta znaczy bardzo niewiele.  Przynajmniej w teorii „naturalny” lub „organiczny” kosmetyk nie zawiera nic syntetycznego. Dla przykładu: Korektor Earth’s Beauty zawiera tlenek cynku, organiczne jojoba, wosk pszczeli, miki i tlenki żelaza; Korektor Loreal Air Wear Long Wearing  zawiera wodę, cyklometikon (lotny silikon), siloksykrzemian trimetylu, glikol butylenowy, azotek boru, palmitynian retinolu, alantoinę, cetylowy kopoliol dimetikonu, bisabolol, seskwioleinian sorbitanu, metikon, sól tetrasodową EDTA, metyl, mikę i tlenki żelaza - plus całe mnóstwo innych takich składników.

 

Czym to się w zasadzie różni?

 Najważniejsza różnica pomiędzy naturalnym, a konwencjonalnym dezodorantem polega na zawartości konserwantów. Konwencjonalne dezodoranty zawierają chemiczne środki konserwujące, z których część może być niebezpieczna. Triclosan i parabeny, na przykład, luźno wiąże się z powstawaniem raka i zaburzeniami systemu hormonalnego. Inne produkty, takie jak lakier do paznokci i lakier do włosów, zawierają ftalany, które mogą wpływać na procesy hormonalne i mieć potencjalnie negatywny wpływ na narządy rozrodcze. Prawdziwie naturalne i organiczne kosmetyki nie powinny zawierać żadnego z tych składników. To zazwyczaj oznacza, że ​​mają one krótszy okres trwałości niż produkty konwencjonalne, ponieważ nie zawierają konserwantów. Może to także oznaczać, że kosmetyki naturalne są zdrowsze niż ich konwencjonalne odpowiedniki, ponieważ nie zawierją syntetycznych składników, które mogą (lub nie) zakłócić  naturalne procesy naszego organizmu.

 

Nie taki diabeł straszny.

 Nie ma ostatecznych dowodów na „tak” ani na „nie”, że potencjalnie szkodliwe składniki mogą wyrządzić krzywdę, gdy są "konsumowane" w postaci kosmetyków. Jest też mało realnych dowodów na to, że kosmetyki naturalne są  w jakiś sposób lepsze dla skóry lub włosów niż konwencjonalne. Na osoby o skórze wrażliwej, syntetyczne środki konserwujące mogą działać drażniąco, a to jest jakiś powód, aby przejść na kosmetyki naturalne. Ale to jest głównie kwestia preferencji: Niektórzy uważają, że "syntetyczne" oznacza "niezdrowe". Inni uważają, że "naturalne" nie musi oznaczać "bezpieczne" i wierza, że organizacja Cosmetic Ingredient Review, (która opiniuje i ocenia bezpieczeństwo kosmetyków) skutecznie dba, aby niebezpieczne produkty znikały z półek sklepowych.

Opracowałem na podstawie:

http://health.howstuffworks.com/skin-care/beauty/skin-and-makeup/natural-cosmetics.htm

 Tłumaczenie:  Quick Translator for Firefox (z moją skromną pomocą :) )


Licencja: Creative Commons
0 Ocena