Otóż w pewnej prastarej księdze przeczytałem że organizm ludzki najlepiej spala tłuszcz przy treningach aerobowych, szczególnie w momencie kiedy zaczyna się pocić. Pocenie to proces wymagający zużycia dodatkowej energii związanej z przetłoczeniem sporych ilości wody przez wąskie pory naszego ciała, co w połączeniu z utratą energii na ruch pozwala w świetny sposób spalić wysokoenergetyczny tłuszcz. Ubytek tłuszczu przy uzupełnianiu utraconej wody wiąże się ze spadkiem ogólnej masy ciała i poprawą samopoczucia, podobnie jak ma to miejsce na saunie fińskiej.
A więc do dzieła: potrzebujemy trochę ciepłej odzieży: bluzy (najlepiej z kapturem) i długich spodni. Jeżeli ktoś jest absolutnym masochistą to można założyć jeszcze kurtkę ale to już moim zdaniem przesada w upalny dzień. Jak już skompletowaliśmy potrzebną odzież (polecam kliknięcie „szukaj” i wklepanie „damskie bluzy z kapturem” lub „męskie bluzy z kapturem”), trzeba się w to ubrać pomimo oczywistych oporów, założyć kaptur (ciało traci dużą ilość ciepła również przez głowę) i rozpocząć trening.
Forma treningu nie ma tu znaczenia, ważne żeby był aerobowy – bieganie, podskoki, chodziarstwo, rower – co kto lubi (albo czego kto najmniej nie lubi). Ważne aby podczas takiego treningu w bluzie z kapturem i długich spodniach uzupełniać szybko wypacane płyny – najlepsza jest oczywiście woda.
Metodę polecam jako godną uwagi, dość nieprzyjemną na początku, już znacznie przyjemniejszą po, i wysoce skuteczną. Po zakończeniu ćwiczeń cała nasza odzież jest oczywiście mokra, ale kto by się tym przejmował, najważniejsze że teraz wciśniemy się w te ulubione spodnie z liceum.