Przyszedł czas zmiany. Miałem zakończyć życie jako kawaler i rozpocząć je jako przykładny małżonek. Nie wiedząc co mnie czeka, uważałem, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku. W końcu nic się wielkiego nie zmieni. Mieszkamy już razem jakiś czas, wiemy o sobie co nie co, jedynie co będzie innego, to obrączki na naszych dłoniach.
Nie przypuszczałem jednak, że już przed ślubem przeżyję coś koszmarnego. Z moją przyszłą żoną nie raz chodziłem na zakupy, jednak zazwyczaj to były zakupy, które były potrzebne do domu. Każdy z nas rzeczy do ubrania kupował sam, a jeśli już we dwoje to tylko większe zakupy, jak garnitur, czy płaszcz. W każdym razie sklep z bielizną odwiedzaliśmy samodzielnie, nawet gdy kupowaliśmy sobie ją w prezencie. A tu nagle bez podania przyczyny i bez wyraźnego ostrzeżenia, moja wspaniała kobieta zabrała mnie na zakupy bielizny ślubnej? Nie wiedziałem nawet, że taka istnieje. Ale wzięty z zaskoczenia zgodziłem się i poszedłem do tego sklepu z bielizną. Myślałem, że to będzie krótka piłka i szybko wybierze sobie tą bieliznę ślubną, no w końcu ile można wybierać coś co będzie na jeden dzień. Ale nie wziąłem pod uwagę, że to właśnie jest Ten dzień.
Weszliśmy do jednego z pierwszych sklepów z bielizną, do przymierzalni wzięła chyba z dziesięć kompletów bielizny ślubnej i co chwilkę mnie wołała, żebym ocenił jak wygląda. Nie powiem wyglądała bajecznie, ale w większość bielizna ślubna wydawała mi się bardzo podobna, choć ponętna. Jednak wiecie jak to jest jak oglądacie którąś z kolei bieliznę, to przestajecie rozróżniać fasony. W każdym razie w skrócie moja kobieta nic nie kupiła, jednak zdążyliśmy się pokłócić, powiedziała, że na zakupy do sklepu z bielizną, to nie będzie ze mną chodziła.