Czy wyobrażacie sobie życie z kimś, kto wydaje się wam być z innej bajki? Piękny początek wspólnego życia kończy się wraz z  uplywem czasu. Jakby czas i miłość były zależne i łączyła je dziwna teoria wspołistnienia. Pewna dziewczyna opowiada swoją historię miłości... jakże smutną, a jakże prawdziwą.

Data dodania: 2011-02-11

Wyświetleń: 1584

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

                           "Poznałam go całkiem przypadkiem. On nie miał gdzie się podziać, ja miałam mieszkanie i mimo iż miałam dzieci z byłego małżenstwa czułam się bardzo samotna. Pragnęłam miłości tak jak on. Chciałam być kochana i dać dzieciom możliwość rozwijania się w pełnej rodzinie.

            Po rozmowie z dziećmi daliśmy mu szansę na życie z nami. Być moze zbyt pochopnie, podjeliśmy decyzję, że najlepiej się poznaje człowieka, żyjąc z nim. Takim to sposobem wprowadził się do nas. Było jak w raju. Pomagał nam finansowo, jak również dawał nam coś, o czym marzyliśmy. Był czuły i wciąż udowadniał jak bardzo nas kocha. Pokazał się z cudownej strony, przez co szybko zyskał moje zaufanie.

        Do dziś wspominam upojne noce, kiedy spaliśmy pod jedną kołdrą, czując obok jego cialo. Rano wstawał i potrafił, nie pytając o nic, z uśmiechem na twarzy, posprzątać czy też ugotować obiad . Nie było sprzeciwu, nie bylo wypominania, że się wyleguję... Mogłam być sobą i czuć się dzięki niemu jak księżniczka. Każda niedziela była przypieczętowana niedzielną mszą w kościele i często małym spacerem. Dziękowałam Bogu, że go spotkalam na swojej drodze. 

      Pokochałam go mocno za to jaki i kim jest. Dzisiaj to tylko puste uczucie i  zastanawianie się kim on jest? Czy to ten sam człowiek, który niegdyś był romantykiem wpatrzonym we mnie? Gdzie się schowała ta osoba, dzięki ktorej się śmiałam?

           Dzisiaj nadal żyjemy razem, ale już osobno. Nie śpimy pod jedną kołdrą, mamy osobne. Nie mogę być sobą w jego obecności. Moje żarty, które niegdyś go śmieszyły dzisiaj są tylko moją wadą w jego oczach. Nawet niedziela nie jest już taka sama. Nawet bardziej się mijamy w celu uniknięcia kolejnej kłótni. 

       Walentynki są dniem, kiedy do oczu płyną mi łzy tęsknoty za kimś, kto być może musi być jedynie moim marzeniem. Odruchowo kupuję srebrny drobiazg, który ma być odzwierciedleniem moich uczuć, a musi stać się kolejną rzeczą obojetną zarowno dla mnie, jak i dla niego.

     Nie potrafię tego przerwać, straciłam wiarę w prawdziwą miłość. W rzeczywiste bycie księżniczką w życiu."

Licencja: Creative Commons
0 Ocena